Na Air Albania Stadium polscy piłkarze wychodzili ze świadomością, że w tych eliminacjach na obcym terenie nie zdołali ugrać choćby punktu. Po porażce w Pradze 1-3 z Czechami przyszła wstydliwa przegrana 2-3 z Mołdawią w Kiszyniowie. W Tiranie miało być zupełnie inaczej. Pierwszy celny strzał "Biało-Czerwoni" oddali w ósmej minucie. Jakub Kiwior uruchomił w polu karnym Piotra Zielińskiego, a ten przymierzył bez zastanowienia po ziemi. Anemicznym uderzeniem nie miał prawa zaskoczyć stojącego między słupkami Thomasa Strakoshy. Ogromny skandal. Dziwny polski hymn wygwizdany, Albańczycy przerwali mecz! Albania - Polska. Winda z nieba do piekła: najpierw 0-1, potem 1-0 Albański bramkarz skapitulował już przy drugiej sposobności do interwencji, tyle że... nie przełożyło się to na zmianę rezultatu. Kiwior, który skierował piłkę do siatki z kilku metrów po centrze z rzutu wolnego, znajdował się na pozycji spalonej. Wykazała to dopiero trwająca długie trzy minuty analiza VAR. To nie był jednak koniec złych wieści dla wybrańców Fernando Santosa. Chwilę potem po starciu z Nedimem Bajramim kontuzji doznał Jan Bednarek i nie był w stanie kontynuować spotkania. W jego miejsce do gry desygnowany został Mateusz Wieteska. Kiedy próbowaliśmy szybko i sprawnie przegrupować szyki... nastąpiła potężna eksplozja. Trybuny dosłownie "wybuchły" po fenomenalnym strzale Jasira Asaniego sprzed pola karnego. Wojciech Szczęsny mógł tylko pomarzyć o zatrzymaniu piłki. Pozostało mu wyciągnąć ją z siatki. Minęło dokładnie 16 minut od momentu, kiedy futbolówka znalazła się w bramce gospodarzy do chwili, gdy przegrywaliśmy 0-1. Z sytuacji pozornie wymarzonej znaleźliśmy się w położeniu arcytrudnym. Choć wciąż nie beznadziejnym. Do przerwy wynik nie uległ zmianie. Na zmianę losów konfrontacji mieliśmy ok. 60 minut. Mołdawia przeskoczyła Polaków. Pogromca Biało-Czerwonych znów błysnął Po zmianie stron Polacy nie ruszyli z impetem do odrabiania strat. Rozpoczęli tę część gry ospale i bez pomysłu. Dopiero po 10 minutach strzał na bramkę rywala oddał zaliczający 100. występ w drużynie narodowej Grzegorz Krychowiak. Źle uderzona piłka poszybowała nad poprzeczką. A w kolejnej akcji nieczysty strzał głową Jakuba Kamińskiego na stojąco wyłapał Strakosha. Po godzinie Santos zdecydował się na podwójną zmianę. Na murawie pojawili się dwaj ofensywnie usposobieni gracze - Karol Świderski i Kamil Grosicki. To oni mieli odwrócić losy spotkania. Tymczasem już pierwsza akcja po wzmocnieniu polskiej siły ognia... przyniosła drugiego gola Albanii. Świetnie w naszym polu karnym zachował się Mirlind Daku, który również zameldował się na boisku przed momentem. Mimo ostrego kąta huknął z bliskiej odległości i było 2-0. Szczęsny ponownie okazał się bezradny, tym razem piłka odbiła się jeszcze od nogi Wieteski i zmieniła tor lotu. Była dopiero 62. minuta, ale nic nie wskazywało na to, by "Biało-Czerwoni" byli w stanie przeciwstawić się zdeterminowanemu przeciwnikowi. Na poziomie mentalnym byliśmy w niskim parterze. Piłkarsko? Zero dostrzegalnych atutów. Nawet bramka kontaktowa wydawała się czymś nierealnym. Porażka sprawia, że w grupie E reprezentacja Polski ponownie spada na przedostatnią lokatę, wyprzedzając jedynie Wyspy Owcze. Albania? Dopięła swego i jest nowym liderem.