Wywracanie oczami, strzelani min, a później dziwne odpowiedzi - tak wyglądały konferencje prasowe z udziałem selekcjonera Fernando Santosa. Portugalczyk mówił, że atmosfera jest wspaniała, choć kadrę zżerały pozostałości afery premiowej, Lewandowski udzielał wywiadu, w którym zarzucał piłkarzom brak charakteru, a Grzegorz Krychowiak ścierał się z doktorem Jaroszewskim o klinikę medyczną. Treningi, zwyczajowo otwarte dla mediów przez 15 minut, zakrawały o kpinę. Kadrowicze wychodzili na boisko kilka minut po ich oficjalnym rozpoczęciu, by w najdalszym kącie rozciągać się, dopóki dziennikarze nie zostali poproszeni o wyjście ze stadionu. Pogrążony w myślach Santos spacerował z dala od nich i z dala od dziennikarzy. Wyglądał, jakby żałował, że nie może zapalić na płycie boiska. Później ta sama reprezentacja wychodziła na boisko i przegrywała z Mołdawią, Albanią oraz Czechami. A z Wyspami Owczymi męczyła się niemal do samego końca. Michał Probierz wprowadza spokój. Na swoją modłę Na Michała Probierza czekało trudne zadanie. Obejmował kadrę w stanie totalnej rozsypki, mając w tle szargany aferami związek. Wyniki nie uległy natychmiastowej poprawie, ale awans na Euro 2024, nie bez pomocy szczęścia, udało się uratować. Widać jednak, że Probierz za wszelką cenę chce wprowadzić do zespołu spokój i normalność - nawet jeśli na swoją specyficzną modłę. Ogłoszenie szerokiej listy powołań na konferencji golfowej wzbudziło konsternację, ale na co dzień reprezentacja pokazuje bardziej ludzką twarz. W piłkarzach wreszcie da się zobaczyć normalnych facetów - a nie odizolowanych od świata, obrażonych na wszystkich i siebie nawzajem gwiazdorów. Konferencje prasowe, na których za Santosa i Michniewicza strzelały iskry, stały się nudne, niemal jak za kadencji Adama Nawałki. Ale może podobna nuda medialna jest czymś, czego nasza kadra od dawna potrzebowała. W poszukiwaniu Atmosferovicia Środowe spotkanie z mediami i otwarty przez kwadrans trening upłynął pod znakiem poszukiwań nowego Atmosferovicia. Paweł Dawidowicz, zapytany o to na konferencji prasowej jako duszę towarzystwa wskazał Marcina Bułkę. Podpytywany przez dziennikarzy Sebastian Mila wyróżnił Przemysława Frankowskiego, z kolei "Franek" - Łukasza Skorupskiego. Na chwilę przy dziennikarzach zatrzymał się także Michał Probierz. Kto według niego jest nowym Atmosferoviciem? - Nie zdradzam tajemnic szatni - uśmiechnął się tylko szkoleniowiec. W przeciwieństwie do Santosa, Probierz nie ma problemu, by dziennikarze mogli w pełni skorzystać z 15 minut otwartego treningu. Piłkarze wychodzą na murawę już po ćwiczeniach rozciągających i od razu zaczynają małe gry, w tym "dziadka" i tym podobne ćwiczenia wprowadzające do głównej części zajęć. Wszystko to w pobliżu reporterów, jakby demonstrując swoją otwartość - w opozycji do kadencji Santosa. W środę zespół podzielony został na kilka grup, rywalizujących w serii ćwiczeń. Najpierw ustawieni w rzędzie kadrowicze musieli podawać piłkę między swoimi nogami, później podawali ją rękami ponad głowami. Prawdziwym hitem wśród kadrowiczów okazały się ćwiczenia, w których musieli podawać piłkę do siebie jedynie głowami - a ostatnia z drużyn "za karę" musiała wykonać kilkanaście pompek. Probierz, patrząc na wszystko czujnym okiem, w pewnym momencie "ukarał" pompkami nawet nadzorującego jedną z grup trenera Włodarskiego. Tak spokojnie w obozie reprezentacji Polski nie było już dawno. Ale przecież spotkania, nawet te towarzyskie, dopiero przed nami. Prawdziwą twarz kadry Michała Probierza poznamy dopiero w Niemczech, podczas i po spotkaniach mistrzostw Europy. Z PGE Narodowego Wojciech Górski, Interia