Podopieczni Luisa Felipe Scolariego grają pierwsze skrzypce w ekipie mistrza Anglii (Ronaldo), czy wicemistrza Hiszpanii (Deco). Na dodatek po remisie w Armenii Portugalczycy będą jak rozwścieczone lwy, więc nie możemy liczyć nas to, że nas zlekceważą i na początku sobotniego meczu zagrają równie ślamazarnie, co rok temu w Chorzowie. Potwierdzają to słowa skrzydłowego Atletico Madryt, Simao: - Dokładnie pamiętam porażkę z Polską. Tamten mecz pokazał, że cały czas się uczymy i popełniamy jeszcze mnóstwo błędów. Straciliśmy wystarczająco dużo punktów w tych eliminacjach, dlatego w pojedynku z Polską i Serbią musimy sięgnąć po ich komplet! - mobilizuje zespół. W starciu z teoretycznie o klasę silniejszym rywalem nie ma co liczyć na cud. On się nie zdarza co rok. Biało-czerwoni powinni za to postawić na "team spirit" - duch walki całego zespołu. Chodzi o takie podejście do sprawy, jakie regularnie pokazują Niemcy (najświeższy przykład dali przed dwoma tygodniami, pokonując na Wembley silnych Anglików z Davidem Beckhamem w składzie). Cały zespół nie może patrzyć na to, co w defensywie wskóra para stoperów, zasilona ewentualnie bocznymi obrońcami. Cała druga linia musi siedzieć na rywalach, nie pozwalać im się rozpędzić z piłką, agresywnym kryciem trzymać za grdykę kreatywnego Deco. Pozytyw jest taki, że za kadencji Leo Beenhakkera na wyjeździe gramy równie dobrze, jak u siebie (potrafiliśmy chociażby ograć Belgów). Nawet bez kontuzjowanego obrońcy Realu Madryt Pepe, Portugalia ma wspaniały skład. Nie znaczy to, jednak, że nie możemy go ograć. - Mamy tak silną drużynę, że spokojnie się zakwalifikujemy do mistrzostw Europy - tak w Portugalii uspokajał nastroje Pepe, który liczy na wsparcie fanów. - W sobotę i środę na Da Luz zabraknie miejsc, a głośny doping poprowadzi chłopaków do walki. Analizując poszczególne pozycje, tylko w wypadku bramkarzy nie musimy się wstydzić. Artur Boruc góruje nad Ricardo nie tylko warunkami fizycznymi. - Nie możemy sobie pozwolić już na stratę żadnego punktu - alarmuje Simao Sabrosa. Michał Białoński, Lizbona