Euro 2020 było jednym z dziwniejszych turniejów w historii. Sam pomysł, aby rozegrać turniej na stadionach rozsianych po całym kontynencie, od początku miał mnóstwo przeciwników. Sytuacja stała się jeszcze gorsza, kiedy na świecie wybuchła pandemia. Organizacja imprezy w jednym kraju byłaby trudna, a co dopiero powiedzieć o objazdowym turnieju? Ostatecznie Euro przesunięto z 2020 na 2021 rok. Probierz podgrzał atmosferę tuż przed powołaniami. "Wielu będzie rozczarowanych" Polaków na czempionat wprowadził Jerzy Brzęczek, który jednak na turniej nie pojechał. W styczniu 2021 roku na stanowisku zastąpił go Paulo Sousa. Zbigniew Boniek uznał wówczas, że Portugalczyk daje większe szanse na sukces aniżeli polski selekcjoner. Po pięciu miesiącach kadencji Sousa ruszył więc z "Biało-Czerwonymi" na Euro. Jak wyglądała jego lista powołanych? Przypomnijmy sobie. Powołania do reprezentacji na Euro 2020: Bramkarze: 1. Wojciech Szczęsny 12. Łukasz Skorupski 22. Łukasz Fabiański Obrońcy: 2. Kamil Piątkowski 3. Paweł Dawidowicz 4. Tomasz Kędziora 5. Jan Bednarek 13. Maciej Rybus 15. Kamil Glik 18. Bartosz Bereszyński 25. Michał Helik 26. Tymoteusz Puchacz Pomocnicy: 6. Kacper Kozłowski 8. Karol Linetty 10. Grzegorz Krychowiak 14. Mateusz Klich 16. Jakub Moder 17. Przemysław Płacheta 19. Przemysław Frankowski 20. Piotr Zieliński 21. Kamil Jóźwiak Napastnicy: 9. Robert Lewandowski 11. Karol Świderski 23. Dawid Kownacki 24. Jakub Świerczok Patrząc na niektóre nazwiska, można się dziś mocno zdziwić. Zaczynając od linii obrony - kto z kibiców pamięta jeszcze o Macieju Rybusie? Zawodnik wykreślił się z reprezentacji, podejmując decyzję o pozostaniu w Rosji po wybuchu wojny w Ukrainie. Zresztą - jego obecna dyspozycja sportowa i tak nie dawałyby mu dużych szans na powołanie. Ciekawy jest też kazus Kacpra Kozłowskiego. Pomocnik urodzony w 2003 roku pojechał na Euro jako odkrycie Ekstraklasy i podczas turnieju został najmłodszym w historii zawodnikiem, który kiedykolwiek wystąpił na mistrzostwach Europy. W kolejnych latach jego rozwój nie był już jednak tak harmonijny. Kilka dni temu zawodnik spadł z najwyższej ligi holenderskiej. I na koniec - napastnik. Jakub Świerczok, który na Euro pojechał jako skuteczny snajper Piasta Gliwice, obecnie gra w... III lidze japońskiej. Po drodze przytrafiło mu się dopingowe zamieszanie, przez które stracił mnóstwo czasu. Jakub Żelepień, Interia