Piszczek z Polski wyjeżdżał jako napastnik, który potrafił także zagrać na pozycji skrzydłowego. W tej roli zresztą pojechał na Euro 2008 pod wodzą Leo Beenhakkera, i tak też zagrał w spotkaniu z Niemcami na tym turnieju.Jak sam wspomina, na prawą obronę trafił dość przypadkowo. Jeden z meczów Herthy Berlin, prowadzonej wówczas przez obecnego szkoleniowca Borussii Dortmund Luciena Favre'a, rozpoczął jako lewy pomocnik, ale już w 12. minucie kontuzji doznał prawy obrońca. Favre przesunął tam więc Polaka, który zagrał nadspodziewanie dobrze.W kolejnym spotkaniu Hertha miała mierzyć się z Borussią Dortmund, z Jakubem Błaszczykowskim w składzie. Ten, gdy zobaczył nazwisko Piszczka na prawej obronie, był w szoku.- Dla mnie "Piszczu" w tamtym momencie nie był obrońcą, nie oszukujmy się - wspominał Kuba na filmie opublikowanym niedawno przez kanał "Łączy Nas Piłka".Okazuje się, że Błaszczykowski nieświadomie pomógł koledze, zachęcając Marcela Schmelzera, grającego na lewej stronie Borussii, do śmiałych ataków stroną Piszczka. - Powiedziałem mu [Schmelzerowi - przyp.], że jak będziemy atakować, to "jedź" jeden na jeden. "Piszczu" dla mnie to był napastnik. Teraz mi podziękuj, że mu z tobą kazałem "jechać", a z tobą ani razu nie "pojechał" - śmiał się w kierunku Piszczka obecny kapitan "Białej Gwiazdy".- I to spotkanie przesądziło o tym, że później byłem w Borussii Dortmund. "Schmelle" chyba mnie zlekceważył - skomentował Piszczek. WG