Nikt z polskich kibiców nie wyobraża sobie, by przygoda z barażami o Euro 2024 zakończyła się już na meczu z Estonią. Ale przed rozpoczęciem eliminacji nikt nie wyobrażał sobie przecież, by Polska zakończyła eliminacje przegranymi z Mołdawią oraz Albanią. Estończycy z pewnością nie będą próbowali zdominować Polaków na PGE Narodowym, ale zespoły skazywane na pożarcie swoich szans zazwyczaj upatrują w kontratakach i stałych fragmentach gry. Te drugie są stosunkowo łatwe do wypracowania, a w pojedynczym spotkaniu mogą przynieść naprawdę gigantyczne korzyści. O opinię w tej kwestii poprosiliśmy trenera Michała Macka, specjalizującego się właśnie w stałych fragmentach gry. Przed meczem z Estonią podzielił się w mediach społecznościowych szczegółową analizą, jak nasi rywale wykorzystują okazje ze stojącej piłki. - Myślę, że zespół Estonii doskonale wie w jakiej jest sytuacji. Rywale nie są faworytem tego spotkania i z dużym prawdopodobieństwem pójdą w pragmatyzm, czyli stałe fragmenty gry - mówi Macek w rozmowie z Interią. - Każdy zespół nawet najsłabszy będzie miał swoje okazje w spotkaniu poprzez rzuty rożne, wolne czy wrzuty z autu. Obserwując dotychczasowe stałe fragmenty Estonii można stwierdzić, że przykładają się do tego elementu gry i w meczu z Polską będą chcieli to wykorzystać - dodaje. Analizę trenera Michała Macka można zobaczyć poniżej: Tak może zaatakować Estonia. Kluczowe rzuty rożne, wolne i auty Na jakie elementy powinni szczególnie uważać "Biało-Czerwoni"? - Podstawowym elementem Estończyków są rzuty rożne. Dość schematyczne, ale z bardzo dobrym "tajmingiem" nabiegu. Nasi czwartkowi przeciwnicy doskonale radzą sobie z kryciem jeden na jednego, a poprzez swoją ruchliwość i umiejętność gubienia rywala często dochodzą do sytuacji strzeleckich. Dodatkowo ważną rzeczą są wybloki stosowane przy rzutach rożnych i wolnych, które z reguły grają na zamknięcie - analizuje trener Macek. Specjalista od stałych fragmentów gry uczula także naszych zawodników na wyrzuty piłki z autu. Zresztą nie bez powodu - to właśnie w taki sposób nasza reprezentacja straciła gola już w 27 sekundzie debiutu Fernando Santosa w naszej kadrze. - Estończycy poprzez ruch bez piłki stwarzają sobie wolne przestrzenie. Powtarzalnym wyborem przy autach jest odegranie piłki do wrzucającego i próba dośrodkowania. Polska musi też pamiętać o próbach posłania piłki w pole karne po dalekim wrzucie - mówi o sposobie rozgrywania autów przez rywali trener Macek. Estończycy strzelają mało, a jeśli już - to często ze stałych fragmentów Choć to "Biało-Czerwoni" mają być w tym meczu stroną przeważającą, Estończycy już w poprzednich meczach przygotowywali kilka niestandardowych rozwiązań, którymi próbują zaskoczyć wyżej notowanych rywali. W ich wypadku spryt i dopracowane do perfekcji rozwiązania mogą być jedyną szansą na pokonanie lepszych piłkarsko przeciwników. - Ciekawostką w ich stałych fragmentach gry jest wznowienie ze środka, którym było często powtarzalne zagranie do tyłu, aż do bramkarza i próba dalekiego zagrania - zauważa trener. Pewnym pocieszeniem dla naszej kadry może być fakt, że Estonia w sześciu ostatnich meczach o punkty nie zdobyła żadnej bramki. W ciągu całych eliminacji trafiła tylko dwa razy. - Warto wspomnieć choćby rzut rożny z Azerbejdżanem, który akurat stosował inny system bronienia niż nasza kadra. W meczach z Austrią i Łotwą gole padały po rzutach wolnych zagranych typowo ich schematem: piłką na zamknięcie i zgraniem do środka. Warto zwrócić uwagę na rzuty wolne, bo praktycznie każdy na połowie przeciwnika będzie bezpośrednim dośrodkowaniem - kończy analizę trener Macek.