Jedni chcą głowy Fornalika, inni chcą go tylko ukrzyżować. Po meczu, w którym wreszcie widać było zarys kadry, która potrafi grać w piłkę (nie mylić z "tylko kontratakować"). Pytanie jest proste - co nam da zmiana trenera w tak beznadziejnej sytuacji, jaką mamy w eliminacjach poza satysfakcją rzucenia na żer jednemu czy drugiemu głowy trenera? Kto mógłby być trenerskim Davidem Copperfieldem, żeby w cudowny sposób zabrać nas na przyszłoroczny mundial i to nie w roli turystów? Obawiam się, że nie ma takiego. Podobnie, jak trudno będzie znaleźć osobę, która nie podniosłaby z podłogi ponad pół miliona złotych, a tyle pozostało selekcjonerowi do wyjęcia z kasy PZPN za ostatnie cztery miesiące tego roku. Za samo przychodzenie do pracy, nie trzeba wygrywać. Tym razem zgadzam się z prezesem PZPN-u Zbigniewem Bońkiem - Fornalik powinien być dowódcą tego okrętu do końca eliminacji. I na pewno nie jest tak, że wszystkie problemy polskiej piłki zaczynają się i kończą na selekcjonerze. Fornalik to pracowity, przyzwoity trener, ale by być już teraz skutecznym selekcjonerem brakuje mu charyzmy i odrobiny magii, która odróżnia rzemieślnika od artysty. Na przykład musieliśmy dopiero wychodzić na boisko z nożem na gardle, by do podstawowego składu wstawić na środku dwóch ofensywnych piłkarzy, parę Klich - Zieliński. Wcześniej przeważali tam defensywni: Kaźmierczak - Krychowiak (z Danią), Polanski - Krychowiak (z Mołdawią, San Marino, Urugwajem, Anglią), Krychowiak - Łukasik (z Ukrainą), Borysiuk - Polanski (z Mołdawią we Wrocławiu i Czarnogórą w Podgoricy). Na lewej obronie uparł się na przeciętnego zwłaszcza technicznie Jakuba Wawrzyniaka, bądź Sebastiana Boenischa, który dziwnym trafem w kadrze wypada znacznie gorzej niż w Bayerze Leverkusen. Zabrakło niekonwencjonalnego rozwiązania, np. cofnięcia do obrony dobrego, lewonożnego piłkarza z drugiej linii. - Widzicie dokąd nas zaprowadziła praca trenera, który był ulubieńcem kibiców i mediów - tak Antoni Piechniczek przekomarzał się z dziennikarzami po fiasku ekipy Franza Smudy na Euro 2012, po czym powierzył kadrę Fornalikowi. Teraz z jego wybrańcem nie potrafimy ograć 300-tysięcznego narodu, to tak jakbyśmy dostawali kopa od reprezentacji Białegostoku, bądź Lublina. Na dodatek grającego w rewanżu bez dwóch najlepszych piłkarzy (Jovetić, a w I połowie wypadł Vuczinić). Rzeczywistość polskiej piłki to nie tylko te pechowe (zwłaszcza ostatni) remisy kadry z Czarnogórą, ale także całkiem zasłużone pucharowe porażki naszych topowych drużyn: Legii (ze Steauą), Śląska (z Sevillą) i Lecha (z Żalgirisem Wilno). Są nią także tabuny piłkarzy grzejących ławę w ligach silniejszych od naszej, jak również wciąż kulejące szkolenie młodzieży. Żyjemy w kraju, w którym trzecia siła ligowego futbolu - Śląsk Wrocław - jest zmuszona sprzedać najlepszego piłkarza - Waldemara Sobotę do europejskiego przeciętniaka, jakim jest FC Brugge. Dla Soboty i Śląska, który zalegał kadrowiczowi z wypłatami, jest to sukces transferowy. Przejście do słabszego klubu, który właśnie dostał w kość od tegoż Śląska. Sobota na lewym skrzydle reprezentacji zastąpił dotychczas grających tam Adriana Mierzejewskiego, czy wcześniej Kamila Grosickiego. Mecz z Czarnogórą mógł wygrać w pojedynkę, lecz nie wykorzystał dziecinnie prostych sytuacji, chciał pewnie aż za bardzo strzelić gola. Z Danią Waldemar wykorzystał znacznie trudniejszą, ale w meczu ostatniej szansy w ramach eliminacji MŚ już noga zadrżała. Czy to wina Fornalika? Zbigniew Boniek zreformował wiele w ciągu mijającego już pierwszego roku kadencji. Nie zrobił jednego - nie strzelił gola Czarnogórze. Do odbudowy piłki nożnej nie wystarczy Zibi i jego załoga. Tymczasem, część krytyków kadry zdaje się być nawiedzona. Jedni twierdzą, że nie wygraliśmy, bo bronił Boruc, a nie Szczęsny, inni dopatrują się przyczyn fiaska w braku chęci u piłkarzy, jeszcze inni pytają Artura Boruca o to, dlaczego - wzorem Rogera Watersa - reprezentacja Polski przed bramką nie postawiła ściany (The Wall)... Nawet w tak trudnym momencie dla reprezentacji Polski trzeba zachować zdrowy rozsądek. Wszystko wskazuje na to, że 15 października na Wembley będziemy walczyć tylko o honor. Następne eliminacje powinien rozpocząć nowy selekcjoner, który natchnie zespół nowym duchem, tak jak to się udało Leo Beenhakkerowi w eliminacjach do Euro 2008. Kto powinien zastąpić Fornalika? Dyskutuj na forum! Który trener powinien prowadzić reprezentację Polski? Głosuj Autor: Michał Białoński