Trudno uwierzyć, w jaki sposób Juventus FC próbuje wypchnąć Wojciecha Szczęsnego do innego klubu. Sytuację przybliżył Tomasz Włodarczyk z portalu Meczyki.pl Dynamiczna sytuacja Szczęsnego w Juventusie W ostatnich miesiącach Wojciech Szczęsny nie ma momentu, by złapać oddech. Przecież niedawno 34-latek ponownie został ojcem, a także reprezentował Polskę na Euro 2024. A w tle wciąż przewijała się kwestia jego przynależności klubowej. Jeszcze w kwietniu wydawało się, że bramkarz przedłuży kontrakt z Juventusem, a kibice nie będą świadkami żadnej sagi transferowej z jego udziałem. "Stara Dama" zaoferowała jednak tak kiepskie warunki, że Polak zdecydował się je odrzucić. A wówczas turyńczycy postawili zdecydowanie na Michele Di Gregorio, którego na początku lipca udało się im związać umową. To był jasny znak dla Szczęsnego, że powinien szukać nowego pracodawcy. Juventus chce, by zmiennikiem nowego golkipera został Mattia Perin. Polak szybko rozpoczął negocjacje z Al-Nassr, ale te ostatecznie upadły, a saudyjski klub sprowadził Brazylijczyka Bento. Temat przenosin do Saudi Pro League wciąż jest możliwy, ale 34-latek z pewnością chciałby jak najszybciej poznać swoją przyszłość. Nieeleganckie zachowanie "Starej Damy" Wszystko wskazuje na to, że Włosi zrobią wszystko, by wypchnąć Szczęsnego z klubu. "Ja najprawdopodobniej do pracy w Turynie nie wrócę, gdyż praca przyjedzie do mnie" - mówił bramkarz w niedawnym odcinku podcastu Wojewódzki i Kędzierski. Te dość tajemnicze słowa rozszyfrował Tomasz Włodarczyk. Dziennikarz portalu Meczyki.pl poinformował, że do reprezentanta Polski został oddelegowany trener przygotowania fizycznego, z którym gracz ma przygotowywać się do kolejnej kampanii. To kolejny cios dla 34-latka, bo został zupełnie pominięty przy planowaniu letniego tournee przygotowawczego. To jasny krok, pokazujący, że Szczęsny nie ma po co pokazywać się z powrotem na Allianz Stadium. Golkiper ma jedną z najwyższych pensji w zespole i dyrektorzy chcą pozbyć się jej jeszcze tego lata. Jeśli jednak wychowanek Agrykoli Warszawa nie znajdzie sobie nowego pracodawcy, Juventus będzie musiał wypłacić mu około 6,5 milionów euro, należne za ostatni rok umowy. Tak czy owak, końcówka przygody Polaka w Turynie zapowiada się niezwykle smutno. Przecież spędził tam siedem lat, sięgając po trzy mistrzostwa kraju i tyle samo Pucharów Włoch.