Stare piłkarskie porzekadło mówi, że w polu karnym bramkarze są nietykalni. I taka też jest interpretacja przepisów, wszelkie zbyt ostre ataki na golkiperów są karane przez arbitrów żółtymi lub czerwonymi kartkami. Do dużego "wybuchu" emocji doszło w 85. minucie. Wojciech Szczęsny ruszył na piłkę i już nakrywał ją dłoniami, sunąc po murawie, z kolei napastnik Wout Weghorst do końca nie odstawił nogi i zahaczył nią naszego bramkarza o głowę. Szczęsny ruszył na Weghorsta. O włos od bijatyki To już było za dużo dla Szczęsnego. Polak bez pardonu ruszył na Holendra, piłkarze poszturchali się rękoma, a niewiele zabrakło, by doszło do większych rękoczynów. W porę do kolegów doskoczyli zawodnicy obu zespołów. U nas duże zasługi dla załagodzenia konfliktu miał Jan Bednarek, który stanął przed bramkarzem Juventusu i skutecznie ostudził jego emocje. Bierny nie był także arbiter spotkania, Alejandro José Hernández Hernández. Najpierw żółtą kartką ukarał sprawcę, czyli napastnika wypożyczonego do Besiktasu z Burnley, a później tak samo potraktował Szczęsnego za próbę wymierzenia sprawiedliwości.