Właśnie taki nadruk mieli na koszulkach reprezentanci Polski, gdy po pokonaniu Czarnogóry (4-2) świętowali awans na mistrzostwa świata. I gdyby nie oni, to za ten rok polska piłka powinna spalić się ze wstydu. Awansowaliśmy na mistrzostwa świata, ale prawda o mijającym sezonie polskiej piłki jest bardzo bolesna. Skóra Adama Nawałki To jakiś chichot losu, że wchodzimy na mundial jako do siebie do domu, wygrywamy grupę i jeszcze lądujemy w pierwszym koszyku przed losowaniem grup na mundial. Chichot, bo to wszystko dzieje się w kraju, gdzie klubowa piłka nie jest w stanie przebić się do decydującej fazy eliminacji europejskich pucharów (o fazie grupowej nie wspominając), a młodzieżowa reprezentacja na Euro U-21 jest niemal najsłabsza. Wejdźcie na chwilę w skórę Adama Nawałki. Selekcjoner ma kręgosłup reprezentacji, ale szuka ulepszeń i zmienników. No to zerka Nawałka w stronę mistrza Polski. Co widzi? Grupę piłkarzy (nie mylić z drużyną), która odbija się od mistrza Kazachstanu. Patrzy na wicemistrza, a tam przegrani dwumeczu z Azerami. Zdobywca Pucharu Polski? Z Duńczykami w eliminacjach LE może się nie skompromitował, ale nawet w słabej Ekstraklasie ma problemy. No to Nawałka szuka dalej, a więc w reprezentacji młodzieżowej. A tam nasze talenty, które chciały grać o medale Euro (kolejny dowód, że mierzymy siłę naszej piłki miarą pierwszej reprezentacji), przegrywają z rówieśnikami pod każdym względem. Z brakami taktycznymi Nawałka pewnie jeszcze dałby sobie radę, ale jak widzi, że młodzi Polacy są wolniejsi, słabsi i gorsi technicznie (z nielicznymi wyjątkami) od rywali, to niby w jaki sposób mieliby sobie poradzić w piłce seniorskiej? Dwa dobre mecze to wyczyn Dlatego awans na mundial nie może zamydlić spojrzenia na polską piłkę. Piłkę, gdzie po 20 latach witamy Ligę Mistrzów z największymi honorami, by za rok znów się do niej nawet nie zbliżyć. Piłkę, gdzie w ekstraklasowej kolejce obejrzenie dwóch dobrych meczów jest już niezłym wyczynem. I piłkę, w której szkolenie może i się rozwija, ale wielkich efektów na razie nie widać. Warto o tym pamiętać, by nie zachłysnąć się awansem i nie mierzyć siły polskiej piłki tylko siłą reprezentacji. Bo na razie, to opiera się ona na kilkunastu ludziach, a dalej jest przepaść. Dla przykładu - wejdźcie w skórę Nawałki jeszcze raz. Wypadają Wam ze składu Lewandowski, Grosicki, Krychowiak i Glik (mimo słabszej ostatnio gry). Wpuszczacie w ich miejsce najlepszych zmienników. I co, dalej ta polska piłka taka mocna? Liczby Przesadzam? No to rzućcie okiem na liczby, choć wielkim fanem tych rankingów nie jestem. I tak: polska reprezentacja jest szósta na świecie, polska ekstraklasa dopiero 20. i to w samej Europie, a reprezentacja młodzieżowa na Euro 2017 lepiej wypadła tylko od Macedonii, a gdyby nie była gospodarzem, to w turnieju w ogóle mogłaby nie wystąpić. Niestety, ale przepaść między polską reprezentacją a całą resztą jest jak między Stadionem Narodowym a stadionem Wisły Płock; jak między skutecznością Roberta Lewandowskiego a Dariusza Zjawińskiego, jak między stylem bycia Adama Nawałki a Janusza Wójcika. Piotr Jawor P.S. Ten tekst mógłby być również peanem na cześć trenera Adama Nawałki i kilkunastu zawodników, którzy potrafili wybić się z polskiej piłkarskiej bylejakości, ale po co pisać o czymś, co jest oczywiste?