Od poniedziałku znamy już rywali "Biało-Czerwonych" w eliminacjach do mistrzostw świata w Katarze w 2022 roku. Polacy trafili do grupy I, w której zmierzą się z Anglią, Węgrami, Albanią, Andorą i San Marino. - Dobrze, że nie trafiliśmy chociażby na Włochy lub Hiszpanię, bo znamy historię spotkań z tymi reprezentacjami. Szczególnie po ostatnich meczach z Italią, mamy do niej uraz. Anglia to jednak bardzo mocna drużyna. Tylko raz udało się z nimi wygrać. Należy jednak przy tym pamiętać, że eliminacje do mistrzostw świata bywają różne i nie zawsze te najlepsze drużyny wygrywają. Anglia jest na pewno w naszym zasięgu. Dla naszych reprezentantów to będą wyjątkowe mecze, przecież tylu naszym pokoleniom nie udawało się pokonywać Anglii, a oni teraz będą stać przed taką szansą. To na pewno wywoła u nich dodatkową motywację. Dla kibiców w naszym kraju, konfrontacja z Anglikami, jak zwykle będzie bardzo ważnym wydarzeniem, sam nie mogę się już doczekać na te spotkania - mówi nam Stefan Majewski. - Z pewnością na Jerzego Brzeczka czeka duże wyzwanie. Przecież sam strzelił kiedyś Anglikom gola, niech teraz zrobi wszystko, żeby nasza kadra pokonała zespół z Wysp Brytyjskich. Znam Jurka dobrze i wiem, że jest to trener bardzo ambitny, dlatego nie obawiam się o odpowiednie przygotowanie naszej reprezentacji, nie tylko meczów z Anglią - dodaje były reprezentant Polski. Więcej aktualności sportowych znajdziesz na sport.interia.pl Kliknij! - W ostatnim czasie wielu naszych reprezentantów wyjechało grać do ligi angielskiej i to jest na pewno bardzo fajna sprawa. Premier League to przecież jedna z najmocniejszych lig na świecie. Trzeba podkreślić, że w przyszłym roku naszych najlepszych piłkarzy czeka bardzo duże wyzwanie - zauważa Stefan Majewski, który w 2009 roku był tymczasowym selekcjonerem reprezentacji Polski i poprowadził ją w dwóch ostatnich meczach eliminacji do mistrzostw świata w 2010 roku. Na mundialu w Katarze zagrają zwycięzcy grup eliminacyjnych oraz drużyny z drugich miejsc, które wygrają spotkania barażowe. Wydaje się, że o drugie miejsce w grupie I powalczą Polacy z Węgrami. - Jeśli popatrzymy na to, jak w ostatnim czasie Węgrzy zmienili swoją infrastrukturę, sposób szkolenia młodzieży, że coraz częściej kwalifikują się do rozgrywek Ligi Mistrzów, czy Ligi Europy, to na pewno budzi szacunek. W moim przekonaniu jesteśmy jednak mocniejsi od reprezentacji Węgier i damy sobie z nimi radę. Wbrew pozorom, moim zdaniem walka o drugie miejsce rozstrzygnie się nie w meczach bezpośrednich pomiędzy Polską a Węgrami, ale w pojedynkach z tymi słabszymi zespołami. W nich nie będzie można stracić punktów - uważa dyrektor sportowy PZPN.