Mirosław Ząbkiewicz, Interia: Mecz eliminacji mistrzostw świata z Czarnogórą już za kilkanaście dni. W naszej reprezentacji wielką rolę odgrywają piłkarze występujący na co dzień w Ligue 1. W ostatnim czasie możemy się trochę martwić o ich formę. Stefan Białas, były piłkarz m.in Legii i Śląska, a także trener i komentator sportowy: - Niezupełnie się z tym zgadzam, bo jedną z wiodących postaci Ligue 1 jest Kamil Glik, stoper naszej reprezentacji. Drugim takim piłkarzem jest Grzegorz Krychowiak, choć z nim jest trochę problem, bo miał kontuzję, kilka meczów rozegrał w rezerwach. Był najdroższym zawodnikiem pozyskanym przez PSG latem, oczekiwania były więc spore, a nie układało mu się najlepiej, lecz trzeba pamiętać, że trafił do zespołu, w którym linia pomocy jest bardzo silna. Do trójki: Thiago Motta, Blaise Matuidi, Marco Verratti dołączył jeszcze młody Adrien Rabiot. - W pierwszym roku zawodnicy zawsze mają problemy i Grzesiek nie jest wyjątkiem. Poza tym popełnił kilka błędów, których nie powinien, bo grając na pozycji defensywnego pomocnika nie może tracić piłki. Zostało to źle ocenione, co nie zmienia faktu, że Krychowiak jest bardzo solidnym zawodnikiem. Jeśli chodzi o PSG, to mogą być pewne problemy, ale jeżeli chodzi o reprezentację, to nie powinno być żadnych. Wokół Grzegorza toczy się dyskusja, czy pasuje do PSG, czy wręcz nie jest za słaby technicznie. Jaką widzi pan dla niego przyszłość w tak silnym zespole? - Pierwszy rok zawsze jest trudny. W ubiegłym sezonie podobny problem miał reprezentant Francji - Layvin Kurzawa. Grał mniej więcej tyle, ile teraz Grzesiek, bo pierwszym wyborem był Maxwell. Teraz się to zmieniło. - Grześkowi zaszkodziła absencja z powodu zawieszenia w pierwszym meczu - o Superpuchar Francji. W tym spotkaniu wykrystalizował się skład. Nieszczęśliwie dla niego, ale jednocześnie szczęśliwie dla zespołu, wszyscy zawodnicy byli zdrowi. Trochę nonszalancko zagrał w kilku meczach. Tracił piłkę, w spotkaniu z Arsenalem spowodował rzut karny, co było jedną z przyczyn, że PSG nie zajęło pierwszego miejsca w grupie. W Sevilli był kluczowym zawodnikiem, ale PSG gra inaczej. Paryżanie są skazani na rozgrywanie ataku pozycyjnego, a atuty Grzegorza są cenniejsze dla drużyn, które się bronią. - Do tej pory jego zadaniem było odebranie piłki i oddanie jej najbliższemu koledze. Dobra praca w defensywie, czytanie akcji, przechwyty to jednak trochę za mało na grę w PSG. Tutaj musi brać udział w akcjach ofensywnych, a przychodzi mu to jeszcze z trudem. Popatrzmy na Mottę - oprócz tego że odbiera piłkę, to uruchamia napastników. Grześkowi tego brakuje. - Dodatkowym utrudnieniem było dla niego to, że przyszedł do klubu razem z trenerem. Jak to w szatni bywa, wszyscy uważali, że to "syn" trenera i dlatego nie został najlepiej przyjęty. Tak przecież nie było, bo Unai Emery w listopadzie, grudniu czy styczniu nie brał go już nawet do osiemnastki. Spodobało mi się, i z pewnością bardzo dobrze zostało odebrane też przez sztab szkoleniowy, że sam Grzesiek poprosił o możliwość gry w rezerwach, żeby cały czas być w rytmie meczowym. Doradzałby pan Krychowiakowi zmianę klubu? - L'Équipe podkreśla, że nadal brakuje mu swobody, jaką miał w poprzednich klubach, że gra pod presją. Ale to normalne w pierwszym sezonie. Jestem przekonany, że w drugim będzie miał mocniejszą pozycję i to mimo tego, że Motta przedłuży umowę. Nie doradzałbym mu zmiany klubu. Sam zresztą o tym nie mówi i bardzo dobrze, bo obrażanie się na to, że się nie gra, jest bardzo źle widziane. Nawet taki egoista jak Hatem Ben Arfa, który chyba jeszcze mniej gra od Krychowiaka, cały czas podkreśla, że nigdzie się nie zamierza wynosić i respektuje kontrakt. - Drugi sezon będzie dla niego łatwiejszy także dlatego, że lepiej pozna się z kolegami. Szatnia PSG wciąż jest bardzo silna. Gdy wchodzą do niej piłkarze sprowadzani za wielkie pieniądze, to wszyscy spodziewają się po nich znacznie więcej niż potrafią. Na dodatek dyrektor sportowy PSG pełnił tę funkcję wcześnie w Reims, gdzie piłkarsko dojrzewał Grzegorz. To na początku mu nie służyło. Z czasem to się zatrze i o jego wartości będzie decydowała tylko postawa na boisku. Maciej Rybus też ma problem z odnalezieniem się w systemie, jakim gra jego nowy klub. Długo miał miejsce w podstawowej jedenastce Olympique Lyon, ale od stycznia praktycznie nie gra. - Maćkowi rzeczywiście lepiej się grało w ustawieniu z pięcioma pomocnikami, ale Olympique gra systemem 4-3-3 już od kilkunastu lat. W takim ustawieniu zdobyło siedem tytułów z rzędu. - Czytałem, że Maciek chciałby odejść, a to nie jest dobre postawienie sprawy. Musi wywalczyć sobie miejsce, musi się czuć związany z klubem. Może w Polsce się sprawdza takie zachowanie, że piłkarz grozi odejściem, jeśli nie będzie grał. We Francji to jednak nie jest dobra metoda. Nie ma sensu grać zawodnikiem, który myśli o odejściu - taki jest sposób myślenia kadry szkoleniowej i kierownictwa klubu, który od ponad dwudziestu lat gra w europejskich pucharach. Olympique jest bardzo utytułowaną drużyną i z dużymi aspiracjami. - Co mało efektowne w przypadku Maćka, to fakt, że nie strzelił gola i bodajże zaliczył tylko jedną asystę. A przecież do stycznia regularnie grał i to we wszystkich rozgrywkach. To jest problem. Kamil Glik świetnie przyjął się w AS Monaco, ale z drugiej strony, jest bardzo eksploatowany. - L'Équipe przygotowało specjalną grafikę, z której wynika, że Glik jest najbardziej eksploatowanym piłkarzem w pięciu najsilniejszych europejskich ligach. Jest jednak doświadczonym zawodnikiem. Dobrze się spisuje, zawsze jest powyżej średniej. Jest silny, zdrowy, dobrze wytrenowany. W zasadzie nie przytrafiają mu się kontuzje. Igor Lewczuk jest podstawowym piłkarzem Bordeaux. W lutym miał problemy ze zdrowiem, ale wrócił do gry. - Reprezentuje równą formę. Nie ma fenomenalnych przebłysków, ale jest bardzo solidny na swojej pozycji. Bardzo ważne, że regularnie gra. Jest stoperem pierwszego wyboru w Bordeaux, inna sprawa, że właściwie nie ma konkurenta. Gregory Sertic, który był nominalnym pomocnikiem, ale grał na pozycji stopera, odszedł w zimowym okienku transferowym do Olympique Marsylia. Oczywiście, przed nowym sezonem będą wzmocnienia. Bordeaux jest w ligowej czołówce. Już dawno nie było tak wysoko w tabeli na tym etapie rozgrywek. Mariusz Stępiński miał udany początek w Nantes. Strzelał gole, asystował, ale ostatnio trener go nie wystawia. - Stracił miejsce w pierwszej jedenastce, ale nie można mieć do niego większych zastrzeżeń. Gra tak, jak potrafi. To dopiero jego pierwszy rok w Nantes. Jest dla niego o tyle trudniejszy, że w ogóle to dla niego pierwszy rok za granicą. Szkolenie w Polsce jest zupełnie inne niż we Francji i stąd trudności ze zrozumieniem z partnerami z drużyny. Strzelał bramki, jest drugim najlepszym snajperem swojej drużyny, więc powinniśmy cieszyć się, że prawidłowo się rozwija. Rozmawiał Mirosław Ząbkiewicz Ligue 1 - zobacz wyniki, strzelców, składy, terminarz i tabelę