- Przyszedłem na konferencję, bo wiem, że macie do mnie dużo pytań. Jestem, możecie pytać - zaczął Paweł Dawidowicz niedzielne spotkanie z przedstawicielami mediów, irytując nieco wyreżyserowaną pewnością siebie. - Włącz tam mikrofon - rzucił po chwili do Krzysztofa Piątka, próbując sobie dodać kurażu. W meczu z Holandią 29-letni stoper nie zagrał z powodu kłopotów zdrowotnych. W ciągu kilku następnych dni doszedł do siebie. Przeciwko Austrii (1-3) zaliczył 90 minut. Spisał się jednak fatalnie. Ponosi winę za utratę pierwszej bramki, a przy kolejnej miał wydatny współudział. - Nerwowo weszliśmy w mecz - ocenia teraz. - Austria zaczęła od bramki i trochę nas to mentalnie przygniotło. Ale ostatnie 20 minut było dobre, schodziliśmy na przerwę z wynikiem 1:1 i było wszystko otwarte. Trener Probierz na tropie UFO. Dziennikarze rozglądali się zaskoczeni Dawidowicz nie traci rezonu przed meczem z Francją. "Od zera do bohatera". Gdy dostał pytanie o falę hejtu, jaka w niego uderzyła w ostatnich godzinach, odpowiedział w sposób wyważony. - Nie da się nie zobaczyć wszystkich tych wiadomości, również od ludzi, którzy mniej interesują się piłką. Przyjąłem to normalnie. Miałem już podobne doświadczenia. Fajnie, że w piłce zawsze jest następny mecz i można się poprawić. Można przejść od zera do bohatera. Fajne jest to że, gramy za parę dni. Jeśli będzie mi dane, to chcę udowodnić wszystkim, że może się zdarzyć gorszy występ, ale ludzie z przypadku tutaj się nie znajdują. Jestem gotowy. We wtorek "Biało-Czerwoni" pożegnają się z turniejem meczem z Francją w Dortmundzie. - Najbardziej szkoda tych prawdziwych kibiców - zaskoczył Dawidowicz. - Przed meczem przyjechali pod hotel, śpiewali, dopingowali. Widziałem filmiki w internecie. Tego najbardziej szkoda, że wszystko zgasło. Kuriozalny wydźwięk miał krótki dialog, jaki wywiązał się między Dawidowiczem a jednym z dziennikarzy w kontekście starcia z wicemistrzami świata. - Co należy zrobić, żeby mecz przeciwko Francji nie skończył się tak jak ten z Austrią? - zagaił żurnalista. - A ty co byś zrobił? - odparł zaczepnie piłkarz. - Ja nie jestem trenerem... - Ja też nie jestem trenerem. Ale zobaczymy. Może uda się zaskoczyć rywala z kontry. Mentalnie jesteśmy gotowi na to spotkanie. *** Oto nasz raport specjalny, bądź na bieżąco: EURO 2024.