- Niby bierzemy do reprezentacji tych najlepszych, ale to nic nie daje. Defensywa cały czas jest naszą zmorą. Wszyscy to widzą i wszyscy o tym wiedzą. Słabość tej formacji potwierdziła się w piątek, gdy w czasie dobrej, w naszym wykonaniu, pierwszej połowy straciliśmy gola po kardynalnym błędzie - powiedział Soczyński. Zdaniem 30-krotnego reprezentanta Polski, remis z Czarnogórą (1-1) definitywnie przekreślił szanse "Biało-czerwonych" na awans do finałów przyszłorocznych mistrzostw świata. - Co prawda matematycznie są jeszcze jakieś szanse, ale nie oszukujmy się. Nie jesteśmy w stanie wygrać na Ukrainie i w Anglii. Jeden cud mógłby się jeszcze zdarzyć, ale dwa już nie. Eliminacje przegraliśmy u siebie z Ukrainą i remisem w Mołdawii. Generalnie chyba zabrakło nam umiejętności, by do końca liczyć się w walce o awans - powiedział Soczyński. Dodał, że mimo nieudanych eliminacji nie można skreślać wszystkich piłkarzy, którzy grali w kadrze. - Na paru zawodników z tej kadry jeszcze bym liczył. Na pewno są w tym gronie Mateusz Klich i Piotr Zieliński, którzy wkomponowali się fajnie w ten zespół. Z Czarnogórą grali nieco inaczej od innych, bardziej kombinacyjnie. Odciążyli trochę Lewandowskiego, który miał więcej miejsca - powiedział. Na temat dalszej pracy z kadrą trenera Waldemara Fornalika nie chciał się wypowiedzieć. - Pracę selekcjonera musi teraz ocenić prezes PZPN, który będzie podejmował decyzję w tej sprawie - zakończył Soczyński.