10 lat temu reprezentacja Polski wzięła udział w Euro 2012, którego - wraz z Ukrainą - była gospodarzem. Piłkarze prowadzeni przez Franciszka Smudę trafili do grupy z Grecją, Rosją i Czechami. Mimo korzystnego losowania i przewagi własnych stadionów, Polacy nie byli w stanie zapewnić sobie awansu do kolejnej fazy turnieju i w grupie zajęli... ostatnie miejsce. Po latach były selekcjoner kadry zgodził się opowiedzieć o błędach, które popełnił w trakcie turnieju. - Skrytykuję sam siebie. Za to, że nie stonowałem szatni przed meczem z Czechami. Bo jakbym rozdał wtedy pistolety, to byłaby strzelanina - powiedział Smuda w najnowszym odcinku na kanale "Po Gwizdku". "Jakbym rozdał pistolety, byłaby strzelanina" Po nieudanym turnieju krytyka skupiła się przede wszystkim na Smudzie, który kilkoma decyzjami zaskoczył nie tylko kibiców, ale i... piłkarzy. Pretensje zaczynały się na przygotowaniu zespołu, a kończyły na zmianach w trakcie meczu, a właściwie ich braku. Po latach szkoleniowiec Wieczystej Kraków przyznał, co by zmienił, gdyby mógł się cofnąć w czasie. - Stonowałbym zaangażowanie, ten power przed meczem z Czechami... Na tym turnieju cały czas mieliśmy emocje, co ostatnio się nie zdarza, bo po pierwszym meczu emocji już nie ma. Ale nie chcę kogoś krytykować, tylko skrytykuję sam siebie. Za to, że nie stonowałem szatni przed Czechami. Bo jakbym rozdał wtedy pistolety, to byłaby strzelanina. Każdy chciał. I okazało się, że po 20-30 minutach powietrze zeszło - powiedział na "Po Gwizdku" Smuda. Dlaczego Smuda wyrzucił Boruca i Żewłakowa? Selekconer odniósł się także do decyzji z jesieni 2010 roku o wyrzuceniu z reprezentacji dwóch jej liderów: Artura Boruca i Michała Żewłakowa. Obaj zostali ukarani za zachowanie podczas lotu powrotnego z Ameryki Północnej, gdy na pokładzie samolotu pili wino (pomimo zakazu Smudy). - Dlaczego mam tego żałować? To są decyzje podjęte w ułamku sekundy. Tak zadecydowałem i powiedziałem, że to zachowanie nie było dobre ze strony piłkarzy. I takich piłkarzy sobie w kadrze nie wyobrażam. W samolocie zabrakło wina i [z tego powodu] tak nie może się zachowywać reprezentant Polski - powiedział Smuda i dodał: - Mam teraz bardzo dobry kontakt z "Żewłakiem", jestem to fajny chłopak i żal mi go było. Ale taka decyzja była podjęta, a ja decyzji nigdy nie cofam - przyznał 73-letni szkoleniowiec Sebastian Staszewski, Interia