- Co się źle zaczyna, to się dobrze kończy. Mimo wszystko jestem zadowolony, bo nikomu z moich piłkarzy nie mogę zarzucić, że nie walczył, że się nie angażował. Ja mam cierpliwość i wiarę w tych chłopaków. Choć kilku z nich miało lepsze i słabsze zagrania, to udowodnili, że są w stanie coś dać drużynie. Kowalczyk? Musi poszukać formy z Bełchatowa - przyznał Smuda. - Nie chcę marudzić, narzekać na murawę, ale ta na stadionie Legii uniemożliwiała rozegranie piłki, a nawet przyjęcie jej. Drużynie prowadzącej grę zawsze wtedy gra się ciężej. W pewniej chwili kibice zaczęli się wściekać na moich graczy, więc podszedłem i powiedziałem im: "nie złośćcie się, tylko wejdźcie i naprawcie murawę" - dodał "Franz". - Z tego mojego debiutu zapamiętam tylko tę fatalną trawę, Kuba Błaszczykowski żalił się, że w tak złych warunkach nie grał jeszcze nigdy w życiu. Nie spuszczamy głów, gramy dalej, pracy jest dużo, ale wiary i charakteru nam wystarczy - zakończył selekcjoner reprezentacji Polski. Notował: Dariusz Wołowski, Warszawa