Franciszek Smuda powołał Boenischa na starcie z Portugalią (29 listopada) chcąc dać mu wyraz poparcia, akceptacji ze strony całej drużyny narodowej. - Przyjeżdżał na kadrę o kulach, więc dlaczego ma nie przyjechać teraz, gdy jest zdrowy - pytał retorycznie "Franz" podczas ogłaszania powołań. Pech chciał, że w niedzielę Boenisch doznał znowu kontuzji - tym razem ucierpiała jego kostka, gdy przypadkowo nadepnął na piłkę. Selekcjoner "Biało-czerwonych" jest na bieżąco z informacjami o stanie zdrowia jego podopiecznych. Te na temat z Boenischa ma z pierwszej ręki. - Właśnie rozmawiałem z Sebastianem. Najważniejsze jest to, że kontuzja kostki nie jest groźna, jej więzadła są tylko lekko naciągnięte. Do meczu z Portugalią powinien być gotowy - podkreśla "Franz". - Sebastian miał wielkiego pecha - dodaje Smuda. - Miał zagrać w Hamburgu, a więc byłby to jego powrót do składu Werderu po kontuzji. Tymczasem na przedmeczowej rozgrzewce jeden z trenerów kazał piłkarzom robić skipping do tyłu. Właśnie wtedy nadepnął na jedną ze stojących tam piłek i nabawił się tej kontuzji kostki. W miniony weekend Franciszek Smuda obserwował nie tylko to, co się dzieje z Polakami w Bundeslidze, ale też 18. kolejkę T-Mobile Ekstraklasy. - Byłem na meczu Cracovii z Lechią, ale poziom nie był wysoki. O wiele bardziej podobała mi się gra Wisły w meczu z Zagłębiem. To był futbol nowoczesny - podkreśla selekcjoner "Biało-czerwonych", który ma jednak innego niż "Biała Gwiazda" kandydata do mistrzostwa Polski. - Polonia Warszawa nie robi zamieszania, mało kto na nią stawia, a ona po cichu robi swoje i ciuła punkty z meczu na mecz. W walce o mistrzostwo Polski regularność w punktowaniu jest najważniejsza, a w zespole prezesa Wojciechowskiego i trenera Zielińskiego z nią jest całkiem dobrze - podkreśla trener Smuda.