Pan Włodzimierz nie ukrywa, że w domu państwa Smolarków po każdym golu Euzebiusza w meczu z Belgami lały się łzy radości. Znakomity polski piłkarz lat 80. przypomina, że nadał synowi właśnie takie imię, by uczcić pamięć po fenomenalnym portugalskim napastniku lat 60. - Eusebio. - To było jasne od urodzenia, że Ebi zostanie piłkarzem. On miał futbol w genach - po mnie, po dziadku - podkreśla w rozmowie z "GW" pan Włodzimierz i zaznacza, że spory wpływ na rozwój talentu syna miał fakt, że szkolił się on w Holandii. - Szkolenie w tym kraju jest wzorowe, chyba nie ma takiego drugiego kraju. Tam Ebi się wykreował i wzmocnił zalety, a złych nawyków nie nabrał - zwraca uwagę Włodzmierz Smolarek. Wskazuje też na to, że o wielkości syna stanowi również jego skromność. W momencie awansu do mistrzostw Europy, co nie udało się nigdy Smolarkowi seniorowi, Ebi przypominał, że jego tata był przecież medalistą mistrzostw świata.