Smolarek po ligowym meczu wsiadł w samochód i pojechał na zgrupowanie kadry przed meczem eliminacji ME'2008 z Belgią. - W ciągu siedmiu dni rozegrałem trzy ligowe spotkania. Czułem się już bardzo zmęczony. Teraz będę miał aż pięć na odpoczynek. Jadę na kadrę w dobrym nastroju, ale nie dlatego, że wygraliśmy. Po prostu każdy przyjazd na mecz reprezentacji to dla mnie przyjemność. Mam nadzieję, że to będzie moje najlepsze spotkanie w karierze. Jestem "profi" i nauczono mnie, żebym tak myślał przed każdym meczem. Oczywiście z Belgią nie będzie łatwo wygrać. Nawet remis przywieziony z Brukseli to nie będzie zły rezultat. Wierzę jednak, że rozegramy kolejny równie dobry mecz, jak przeciwko Portugalii. Jeśli nam się to uda, to zwyciężymy - stwierdził popularny "Ebi". - Jako syn Włodzimierza Smolarka od małego jestem przyzwyczajony do popularności, zdjęć w gazetach, wywiadów. Dostaję mnóstwo listów od kibiców, ale tak było już wcześniej. Taka popularność to superrzecz. Lubię grać pod presją, ale pozytywną. Niech kibice wymagają ode mnie jak najwięcej. To mi pomaga. Nie lubię natomiast, kiedy prasa szuka dziury w całym i zastanawia się, czy awansujemy do mistrzostw Europy, jeśli przegramy w Brukseli. Trzeba być optymistą i zakładać, że będzie dobrze, a nie źle - podkreślił Smolarek.