"Nie ma na świecie piłkarza, który potrafiłby sam wygrać mecz. Wygrywa cały zespół. A że ja strzelam bramki? Bardzo się z tego cieszę i chcę to robić w każdym spotkaniu. Jednak cały czas pamiętam, że liczy się przede wszystkim dobro zespołu. Jeśli pokonamy Belgów, a ja nie zdobędę gola, zupełnie mi to nie będzie przeszkadzać" - dodał "Ebi". "Trener zawsze nam to powtarzał i powtarza także teraz, że najważniejszy w całej karierze jest zawsze ten najbliższy mecz. Dlatego dla mnie potyczka z Belgią będzie tak samo istotna, jak mecze z Armenią czy Kazachstanem. W każdym z nich mogliśmy zdobyć trzy punkty. A wyjątkowy będzie dopiero sam awans, zwieńczenie półtorarocznych eliminacji" - podkreślił Smolarek. "Czy to ważne, jak teraz grają Belgowie? Czy są mocniejsi czy słabsi niż przed rokiem? Zobaczymy w sobotę. Dla mnie to obojętne. Nie wolno się stresować, tylko zagrać całe spotkanie na dobrym poziomie. To będzie całkiem inny mecz niż ten wygrany przez nas 1:0 rok temu. A ja? Czuję się tak jak zawsze, czyli dobrze" - zakończył piłkarz hiszpańskiego Racingu Santander.