Na stadionie Stożice lepiej mecz rozpoczęli "Biało-Czerwoni", ale byli nieskuteczni. W 35. minucie po rzucie rożnym bramkę dla gospodarzy zdobył Aljaż Struna, a w 65. wynik ustalił Andraż Sporar. W obu akcjach istotną rolę odegrał Josip Iliczić i to właśnie jego w mediach okrzyknięto największym bohaterem. "Był olśniewający i zbyt dobry technicznie nawet dla najdroższych polskich piłkarzy. Wywołał burzę oklasków na trybunach, gdy zabrał piłkę Robertowi Lewandowskiemu i zakręcił Piotrem Zielińskim oraz Grzegorzem Krychowiakiem" - relacjonowano na stronie internetowej gazety "Delo". "Za każdym razem, gdy miał piłkę przy nodze, rozpoczynał się groźny atak" - dodano w serwisie online dziennika "Dnevnik". Na słoweńskich portalach zgodnie oceniono, że piątkowe zwycięstwo przywróciło Słowenii nadzieję na awans na przyszłoroczne Euro. Piłkarze Matjaża Keka są na trzecim miejscu w tabeli grupy G z ośmioma punktami - czterema straty do Polski i jednym do Austrii. "Brawo, Słoweńcy! Takie obrazki chcemy oglądać. Tak gra zespół, który chce awansować na Euro. Wygraną 2:0 Słowenia znacznie poprawiła swoją sytuację w grupie" - cieszyli się dziennikarze na internetowej stronie gazety "Ekipa24". "Gdybyśmy w poniedziałek pokonali także Izrael, wszystko mielibyśmy w swoich rękach. Ale kluczowym meczem dla drużyny Keka będzie ten 13 października, kiedy na Stożice przyjedzie Austria" - dodali. Z kolei na stronie internetowej "Dela" podkreślono, że wynik nie był przypadkowy. "Zwycięstwo było zasłużone i czyste jak łza. To zaskakujące, jak łatwo udało się pokonać Polaków w tych spektakularnych słowiańskich derbach. Słoweńcy wstali z martwych i wciąż liczą się w walce o awans na mistrzostwa Europy" - napisano. Dziennikarze "Dnevnika" uważają, że gospodarze okazali się lepsi taktycznie. "Słowenia złamała Polskę dokładnie tak, jak powinna: grając agresywnie, na granicy przepisów, odważnie, z determinacją i entuzjazmem. Kapitan Jan Oblak nie miał pracy, bo świetne ustawienie piłkarzy zbudowało defensywny mur, który sprawił, że Polacy nie mieli żadnej wielkiej szansy przez 96 minut bitwy na Stożicach" - analizowano. W gazecie "Delo" zauważono jednak, że sam początek spotkania nie zapowiadał pozytywnego zakończenia. "Pierwsza część meczu nie wskazywała, że Słoweńcy będą schodzić na przerwę prowadząc, a tym bardziej że to się utrzyma do końca. Polacy grali jak dojrzały i ambitny zespół, który nieustannie chciał pukać do drzwi Jana Oblaka, ale nie stworzył żadnego zagrożenia. Długo nie dało się stwierdzić, kto gra u siebie, a kto na wyjeździe" - przyznali dziennikarze. Ich zdaniem gospodarzom bardzo pomogła słabsza dyspozycja niezwykle skutecznego w ubiegłym sezonie Krzysztofa Piątka. Piłkarza AC Milan obawiano się w Słowenii nie mniej niż Lewandowskiego. "Był zbyt rozluźniony, ruszał się tak, że pasowałby bardziej do Serie C niż do giganta z San Siro. Nic dziwnego, że gospodarze potrafili przejmować piłkę i wyprowadzać kontry" - oceniono. W poniedziałek Słowenia rozegra kolejny mecz na stadionie w Lublanie - tym razem rywalem będzie Izrael. Tego dnia biało-czerwoni podejmą w Warszawie Austrię.