- W pierwszej połowie mieliśmy moment nieuwagi przy stałym fragmencie gry. Ta bramka miała duży wpływ na to, jak później mecz wyglądał. Poza tym Słoweńcy byli bardzo agresywni, sędzia niekiedy pozwalał im na bardzo dużo i nie zawsze był konsekwentny. Nie mogliśmy się w tym wszystkim odnaleźć - analizował na gorąco Fabiański.Polacy pierwszego gola stracili po rzucie rożnym, a przy drugim Michał Pazdan dał się wyprzedzić Andrażowi Szporarowi, który następnie z ostrego kąta pokonał Fabiańskiego uderzeniem między nogami. - Czy mogłem do niego wyjść i skrócić kąt? Wątpię, bo sytuacja między napastnikiem a Michałem nie do końca była rozwiązana. Walczył do ostatniej chwili, a ja staram się zachować spokój i reagować bliżej linii bramkowej. Rywal uderzył jednak idealnie: silno i z bliskiej odległości - podkreślał Fabiański.- Jesteśmy źli, ale czas na analizę przyjdzie jutro, gdy na spokojnie sobie to wszystko obejrzymy. Nie wolno jednak zapominać, że mamy duży potencjał i możemy liczyć, że te eliminacje zakończą się dla nas sukcesem - dodaje.Polacy cały czas są liderami grupy, ale ich przewagi nad drugimi Austriakami stopniała do zaledwie trzech punktów. A to właśnie z tym rywalem piłkarze Jerzego Brzęczka zmierzą się w poniedziałek w Warszawie.- Wrócimy na Stadion Narodowy z chęcią pokazania, że zasługujemy na pozycję lidera. Każdy z nas chce, żeby sytuacja w grupie układała się pod nasze dyktando i wierzę, że w poniedziałek tak się stanie. Austriacy są silni, ale jesteśmy w komfortowej sytuacji. Gramy u siebie i mam nadzieję, że pokażemy się z dobre strony - podkreśla Fabiański.Bramkarz reprezentacji Polski ma nadzieję, że niespełna trzy doby wystarczą do tego, by piłkarze Jerzego Brzęczka odbudowali się.- Zawsze potrafiliśmy zareagować na porażki w kolejnym meczu i mam nadzieję, że teraz będzie tak samo. Wynik ze Słowenią nie jest fajny, ale liczę, że z Austrią zdobędziemy bardzo ważne dla nas punkty - podkreśla Fabiański. MiBi, PJ, Lublana