Gdy rzecznik i menedżer reprezentacji Polski poprosił o zadawanie pytań selekcjonerowi Brzęczkowi zapadła cisza. Dopiero po chwili wyrwał się ktoś z pytaniem o przyczynę porażki i bezradności pod obiema bramkami po stałych fragmentach gry. - Byliśmy przygotowani na rzuty rożne, uczulaliśmy naszych zawodników informacjami o tym, w który sektor najczęściej piłka jest uderzana przez Słoweńców, a i tak nie wybroniliśmy się przed tym. Z drugiej strony, przy naszych stałych fragmentach gry nasze dośrodkowania były bardzo łatwe do przechwycenia przez bramkarza.- Jako zespół prezentowaliśmy się bardzo słabo. Gratuluję Słowenii. Wygrała zasłużenie. Co ta porażka oznacza dla przebiegu eliminacji? Nie zdobyliśmy punktów, ale z drugiej strony przed tym meczem wszyscy mówili, że już jesteśmy na mistrzostwach, więc widzę, że brakuje tu konsekwencji. Przed spotkaniem powtarzaliśmy, że daleka droga przed nami i to się potwierdziło. Eliminacje będą interesujące do samego końca - uważa trener. Jerzy Brzęczek wytykał też błędy w grze defensywnej zespołu.- Jesteśmy rozczarowani tym, że w wielu fragmentach popełnialiśmy błędy w ustawieniu defensywnym. Za bardzo byliśmy rozciągnięci na boisku i Słoweńcy świetnie to wykorzystywali - tłumaczył. - To był odpowiedni moment na to, aby wylać na nasze głowy kubeł zimnej wody z lodem, żebyśmy mieli świadomość, że każdy następny mecz to jest inna historia. Dla nas, jako sztabu to świetne doświadczenie, z którego musimy wyciągnąć wnioski. Następne spotkania również będą bardzo ciężkie. Zagajony o to, czy Kamil Glik będzie w stanie zagrać przeciw Austrii, trener stwierdził, że to sobotni trening da odpowiedź na to pytanie. Większym optymistą w tym temacie był lekarz kadry Jacek Jaroszewski, który uważa, że lewa noga "Gliksona" będzie już w pełni sprawna do poniedziałku.Słabość w ofensywie selekcjoner zrzucił na barki kiepskiej postawy całego zespołu. - Nie funkcjonowaliśmy dobrze ani w ofensywie, ani w defensywie jako całość. W pierwszej fazie spotkania mieliśmy dwa-trzy momenty, gdy - będąc dobrze, szeroko ustawionym - stwarzaliśmy zagrożenie, ale brakowało ostatniego podania. Później zbyt często graliśmy przez środek, czy długimi podaniami, z podciętą piłką, za plecy obrońców rywala i to było nieskuteczne. Taką grą tylko napędzaliśmy zespół Słowenii - uważa.Dodał, że w ofensywie zabrakło dokładności i mądrego rozegrania piłki. - Tymczasem po stratach piłki Słoweńcy "wjeżdżali" pod naszą bramkę z szybkimi kontrami i stwarzali sytuacje. My zagraliśmy poniżej własnego poziomu i zasłużenie przegraliśmy - podsumował mecz Jerzy Brzęczek. Z Lublany Michał Białoński, Piotr Jawor