Za kadencji Adama Nawałki przyzwyczailiśmy się, że reprezentacja Polski może czasem przegrać, gdyż była piłkarsko słabsza, ale nie dlatego, że zawiodły ją cechy wolicjonalne. Tymczasem w Astanie, w drugiej połowie meczu z Kazachami, zabrakło właśnie waleczności, agresywności. Najbardziej zadziwiające jest to, co się stało w z defensywą "Biało-czerwonych". 16 czerwca, po meczu z Polakami na Euro 2016, Niemiec Mats Hummels cmokał: "Od półtora roku nie graliśmy z drużyną tak dobrze poukładaną w obronie". Niespełna trzy miesiące później zostały tylko wspomnienia z tego bloku defensywnego "Biało-czerwonych". Taka sinusoida, wahania formy, są właściwe bardziej dla zespołów młodzieżowych, a nie tych wyselekcjonowanych spośród najlepszych piłkarzy w kraju. Klasowy zespół poznaje się po tym, że utrzymuje swój styl atakowania i bronienia, na wysokim poziomie, przez dłuższy okres, niezależnie od korekt w składzie. Tego samego dnia, co my traciliśmy punty w Kazachstanie, Niemcy wywieźli spokojne 3-0 z Norwegii i za chwilę wszyscy zapomną o tym, że byli krytykowani za styl. W eliminacjach liczą się tylko punkty. Nie wszystkie kłopoty defensywy Orłów można wytłumaczyć brakiem Michała Pazdana, czy Krzysztofa Mączyńskiego. Kilkakrotnie rozmontowali nasz zespół nikomu nieznani w Europie piłkarze, czy Chiżniczenko, któremu podziękowano w Koronie Kielce. Rodzi się pytanie: czy przez te 15 minut II połowy to Kazachowie byli tak wielcy, czy raczej my byliśmy nieprzygotowani mentalnie na bitwę, zwłaszcza po tym, jak objęliśmy prowadzenie 2-0? Pewnie to drugie. W ofensywie z łatwością dochodzimy do sytuacji strzeleckich, ale jeszcze łatwiej marnujemy okazje. Trudno odeprzeć wrażenie, że nasi piłkarze zostali zagłaskani po mistrzostwach Europy. Słyszeliśmy już o tym, że mamy "najlepszych napastników w Europie", "polscy bramkarze łapią nawet karne i słyną na cały świat", a Michałowi Pazdanowi niektórzy chcieli już stawiać pomniki. Na dodatek aż 10 zawodników Adama Nawałki zmieniło kluby, a Kamil Grosicki jedną nogą był już w Anglii. Takie zawirowania zawsze wpływają na mentalność sportowca, nie poprawiają koncentracji przed meczem. Grzegorz Krychowiak błyszczał na konferencji prasowej: "Interesują nas tylko trzy punkty", ale podczas meczu w Astanie już był trudniej zauważalny i od razu mieliśmy odpowiedź, dlaczego "Krycha" nie zagrał jeszcze w PSG. Po prostu jest daleki od formy, jaką czarował podczas Euro 2016. Żeby było jasne - Grzegorz nie zawinił przy żadnej bramce, ale też nie wywarł korzystnego wpływu na grę "Biało-czerwonych", tak jak przyzwyczaił. Wszyscy dostaliśmy jednocześnie lekcję pokory. Po pierwszej połowie zaglądnąłem na Twittera. Czołowi publicyści piłkarscy rozpływali się grą naszych już po 10 minutach meczu: "Zawodowcy", "Megaprofesjonaliści". Po końcowym gwizdku opinie były inne. Teraz każdy z nas będzie pamiętał, by nie chwalić dnia przed zachodem słońca. Adam Nawałka z pewnością wyciągnie wnioski z tego zimnego prysznica. I znajdzie odpowiedź na pytanie: - czy faktycznie, nawet z teoretycznie słabszymi rywalami, powinniśmy rezygnować z ustawienia dwóch defensywnych pomocników na środku? Taka taktyka była naszą siłą w poprzednich eliminacjach i podczas Euro 2016. Skutecznie ryglowaliśmy dostęp do własnej bramki, a cierpliwość była wynagradzana sytuacjami pod bramką rywala. Dla mnie ogniskiem zapalnym była lewa strona. Cmokamy nad Bartoszem Kapustką, który strzelił bramkę. Zauważajmy też jednak, że duet Kapustka - Maciej Rybus miał spore problemy z zatrzymaniem Kazachów w końcówce I połowy. Właśnie po atakach tamtą flanką gospodarze objęli inicjatywę w końcówce I połowy. Aż się prosiło o przesunięcie do przodu Macieja Rybusa, a do defensywy wstawienie Artura Jędrzejczyka, który wniósłby trochę twardości. Poza "Jędzą", wobec urazów Pazdana i Rybusa, nie mieliśmy kim straszyć z ławki rezerwowej, dlatego nie podzielam krytyki wylewanej na Nawałkę o brak zmian. Brakowało tylko tej jednej, uszczelniającej lewą stronę. W perspektywie październikowej kampanii, dwumeczu z Danią i Armenią sztab szkoleniowy reprezentacji Polski ma dwa proste zadania: przywrócić dawną skuteczność defensywy i odświeżyć hasło: "pełne poświęcenie i jazda na tyłkach". Tylko tyle i aż tyle. Michał Białoński