W najlepszej jedenastce nie mogło zabraknąć byłego napastnika Cracovii i Genoi, a obecnie Milanu. Piątek został ustawiony jako najbardziej wartościowy transfer na środku ataku. Przypomnijmy, z Polski odchodził za 4 miliony euro, w okienku zimowym przenosił się do Mediolanu za 35 mln (nie licząc bonusów, które mogą dojść do 40), ale teraz włoscy dziennikarze nie mają wątpliwości: jego cena wzrosła jeszcze bardziej. Gdyby chciał go ktoś przejąć, to musiałby wyłożyć na stół już 60 milionów euro! Nawet jeśli w zestawieniu największych topów są zawodnicy warci więcej (Chiesa i Skriniar - po 80 mln euro, Bernardeschi - 65), nikt nie może pochwalić się tak dużym wzrostem potencjalnej ceny w tak krótkim czasie. Dlatego Włosi nazywają Polaka "królem pieniędzy", ale przede wszystkim "fenomenem w pełnym tego słowa znaczeniu". "Jego triumfalny marsz (przez Serie A) nie ma odpowiednika. Pokazał, że jest wart już 60 milionów, ale nie powiedział jeszcze ostatniego słowa" - czytamy w "La Gazzetta dello Sport". Przypomnijmy, Piątek strzelił w tym sezonie 19 goli w lidze (13 w Genoi, 6 w Milanie), tyle samo co Cristiano Ronaldo, a jeśli doliczymy do tego Puchar Włoch, to tych trafień uzbiera się 27. Wiele wskazuje jednak na to, że nawet tak dobra postawa może nie wystarczyć, aby znaleźć się w podstawowym składzie reprezentacji, która meczem z Austrią rozpoczyna kwalifikacje do przyszłorocznych mistrzostw Europy. RP