Selekcjoner Czesław Michniewicz od ponad tygodnia przebywa w Ameryce, gdzie spotkał się z Karolem Świderskim, Patrykiem Klimalą, Adamem Buksą czy Gabrielem Sloniną. Szkoleniowiec będzie obserwował także zespół Meksyku, z którym Polacy zmierzą się na mistrzostwach świata. W tym czasie w Europie pracuje sztab szkoleniowy Michniewicza. Jak ustaliliśmy, w weekend jeden z jego asystentów poleci do Włoch, aby obserwować występ wracającego do formy Sebastiana Walukiewicza. Czy to oznacza, że już w czerwcu stoper Cagliari pojawi się na zgrupowaniu kadry? Walukiewicz pod lupą kadry Według informacji Interii w piątek do Cagliari wybiera się trener Mirosław Kalita. Szkoleniowiec zasiądzie na trybunach Sardegna Arena z nadzieją, że na murawie zobaczy Walukiewicza. Polak na boisko wrócił już na początku kwietnia (przez pół roku kurował się po urazie biodra, którego nabawił się jesienią). Operacja i rehabilitacja poszły jednak dobrze i w tym miesiącu defensor zagrał dwukrotnie: 14. minut w spotkaniu z Udinese Calcio i 8. minut przeciwko Genoi. I chociaż trudno spodziewać się, że w sobotę przeciwko Hellasowi trener Walter Mazzarri postawi na 22-latka od pierwszej minuty, to jednak szansa na występ Walukiewicza jest całkiem spora. Nie oglądałeś Ligi Mistrzów? Zobacz wszystkie skróty meczów! Dawidowicz już trenuje Inna jest sytuacja Dawidowicza, który pod koniec roku zerwał więzadło krzyżowe. Piłkarz wrócił do treningów w niesamowitym tempie, bo już po czterech miesiącach od urazu. We wtorek zdjęciami ćwiczącego reprezentanta Polski pochwalił się na Twitterze klub z Werony. Jednak na to, aby Polak znalazł się w kadrze meczowej swojego zespołu, jest prawdopodobnie jeszcze za wcześnie. Michniewicz nie zapomina jednak o Dawidowiczu, na którego bardzo liczy. To właśnie jego widział w tercecie defensywnym, który miał zagrać ze Szwecją w Chorzowie. Ostatecznie absencja stopera Hellasu pokrzyżowała selekcjonerowi plany, chociaż ten wciąż rozważa grę trójką obrońców. A w tej koncepcji będący w dobrej formie Dawidowicz czy Walukiewicz mogą być bardzo istotni. Sebastian Staszewski, Interia