Fernando Santos nieco inaczej wyobrażał sobie start kwalifikacji do finałów Euro 2024. Po katastrofalnej inauguracji stawka drugiego występu urasta do rangi ratowania twarzy. Potknięcie w starciu z niżej notowaną Albanią będzie oznaczać potężne turbulencje nie tylko dla portugalskiego szkoleniowca. - Jestem przekonany, że piłkarze dokładnie zrozumieli swoje zadania na boisku. Dzisiaj gramy w domu, na trybunach jest 50 tysięcy ludzi. Mam nadzieję, że będą nas wspierać. Liczę na mecz zakończony naszym zwycięstwem. Drużyna będzie walczyć, bo jest do tego przygotowana. I ma ogromną wolę odbudowy wizerunku - oznajmił selekcjoner przed kamerą TVP Sport. Albańska prasa podgrzewa emocje: Polski stadion zagraża bezpieczeństwu Polska - Albania. Kiwior ponownie w wyjściowej jedenastce. Santos tłumaczy kredyt zaufania "Drużyna będzie walczyć" wybrzmiało jak obietnica. Tego właśnie, niezłomności i determinacji, brakowało długimi fragmentami w trakcie piątkowej konfrontacji z Czechami w Pradze, przegranej przez "Biało-Czerwonych" 1-3. Tym razem dziwić może nieco obecność w wyjściowej jedenastce Jakuba Kiwiora. Defensor Arsenalu w pierwszym eliminacyjnym meczu popełnił błędy w każdej akcji zakończonej golem dla rywala. - To nie jest gra indywidualna, lecz drużynowa - broni swojej decyzji Santos. - Problemem nie był gracz A, B czy C, ale kolektyw. Jesteśmy drużyną i w meczu z Albanią będziemy na pewno grać inaczej. Fernando Santos wciąż ma... inną pracę. Jest na bezpłatnym urlopie O jedenastu wybrańcach Santosa na mecz z Albanią przeczytasz TUTAJ.