Ranga spotkania z Albanią, w obliczu porażki w pierwszej kolejce, mocno wzrosła. "Orły" potrzebowały zwycięstwa, aby już na starcie eliminacji nie utrudnić sobie do maksimum drogi do awansu. Poza tym kadra narodowa zawiodła zaufanie kibiców, które w poniedziałek starała się odzyskać. Polska - Albania: Spokojny początek "Orłów" Presja na selekcjonerze i jego podopiecznych była ogromna. Portugalczyk postanowił wprowadzić kilka zmian - miejsce w składzie stracili Matty Cash (kontuzja), Michał Karbownik, Krystian Bielik i Sebastian Szymański, a zamiast nich zagrali Bartosz Salamon, Jakub Kamiński, Nicola Zalewski i Karol Świderski. W osobie tego ostatniego Robert Lewandowski dostał w końcu wsparcie w linii ataku, o którym często wspominał. Nie oznaczało to jednak, że od pierwszych fragmentów spotkania Polska rzuciła się do ofensywy. Gospodarze byli ostrożni i skupiali się przede wszystkim na tym, aby nie powtórzyć błędów, które słono kosztowały ich w Pradze. Godny odnotowania strzał oddał w 14. minucie Nicola Zalewski. Poradził z nim sobie jednak Thomas Strakosha. Po kilku minutach odpowiedzieli Albańczycy, a konkretnie Sokol Cikalleshi. Czujność zachował Wojciech Szczęsny. Karol Świderski przełamał impas Przez niemal całą pierwszą połowę obraz gry pozostawał niezmienny. Polacy byli stroną dominującą, rozgrywali piłkę, budowali akcje ofensywne, ale nie potrafili skruszyć albańskiego muru. Przyjezdni koncentrowali się z kolei - zgodnie zresztą ze swoimi zapowiedziami - na obronie, a szans upatrywali w szybkich kontrach. "Biało-Czerwonym" pozostawało konsekwentnie rozbijać zasieki przeciwnika i czekać na pierwszy błąd. Ten nadszedł w 41. minucie, kiedy albańscy obrońcy źle rozegrali piłkę od własnego pola karnego. Przytomnie zachował się Jakub Kamiński, który oddał strzał z osiemnastego metra. Młody skrzydłowy trafił piłką w słupek, a do siatki dobił ją Karol Świderski. Napastnik amerykańskiego Charlotte FC po raz kolejny udowodnił, że jest dla reprezentacji bardzo wartościowy. Polska - Albania: Ważne zwycięstwo "Biało-Czerwonych" Prowadzenie uzyskane w końcówce pierwszej połowy wyraźnie dodało gospodarzom wiary w siebie. Po zmianie stron Polacy odważniej ruszyli bowiem na rywali i szukali sposobności do zdobycia drugiej bramki. Wciąż aktywny był Świderski, ale to po próbie Lewandowskiego kibice krzyknęli najgłośniej. W 64. minucie kapitan minął zwodem trzech rywali, po czym podbił piłkę nad bramkarzem. Z linii bramkowej wybił ją jeden z obrońców. Obaj polscy napastnicy rozkręcali się coraz bardziej. Oprócz indywidualnych prób, starali się także szukać siebie nawzajem. Polska miała niezaprzeczalną przewagę, ale od czasu do czasu Albańczycy także potrafili nastraszyć Wojciecha Szczęsnego. Ich szybkie zrywy bywały groźne, natomiast bramkarz Juventusu był tego dnia dobrze dysponowany. Ostatecznie Polacy utrzymali skromne prowadzenie do samego końca i odnieśli bezcenne zwycięstwo. Fernando Santos i jego podopieczni kupili sobie nieco czasu. Pytanie, jak zamierzają go wykorzystać. Jakub Żelepień, Interia