W niedzielny wieczór reprezentacja Polski rozegra drugi z trzech wrześniowych meczów w eliminacjach do przyszłorocznego mundialu. Jej wyjazdowym rywalem będzie San Marino (początek spotkania o 20.45). Każdy inny wynik niż wysokie zwycięstwo "Biało-Czerwonych" będzie ogromnego kalibru niespodzianką lub zgoła sensacją. Skromny triumf na pewno nie zadowoli selekcjonera Paulo Sousy i jego podopiecznych. Globalna różnica bramek będzie miała wpływ na końcowy kształt tabeli w przypadku równiej liczby zdobytych punktów. Liczymy zatem na kolejny strzelecki koncert Roberta Lewandowskiego. To jego właśnie najbardziej obawiają się rywale. Jak się jednak okazuje, nie zamierzają odcinać mu drogi do swojej bramki za wszelką cenę. San Marino - Polska. Robert Lewandowski nie do zatrzymania - To nie jest człowiek, to jest cały zespół. Polska to Robert Lewandowski. Nie wyznaczę nikogo, żeby go pilnował. Będzie krył sam siebie. Gdybym miał wyznaczyć kogoś, kto miałby go pilnować, to musiałaby to być cała drużyna i wtedy nie moglibyśmy nawet rozegrać tego spotkania. Nie będę zatem zastanawiał się nad tym problemem, bo nie ma sposobu na rozwiązanie go. To po prostu niemożliwe - powiedział w rozmowie z TVP Sport szef kadry San Marino, Franco Varrella. Co ciekawe, trener rywali nie wierzy w to, że jego wybrańcom uda się pokonać polskiego bramkarza choćby raz. - Polska może mieć problemy defensywne, ale w starciach z zespołami, które są mniej więcej na jej poziomie. My na nim nie jesteśmy i nawet nie aspirujemy do tego, żeby stworzyć zagrożenie pod waszą bramką. Nie sądzę, by było nas na to stać. Chcemy za to dalej się rozwijać, poprawiać naszą grę - oznajmił szczerze Varrella.UKiEl. MŚ 2022 - wyniki, tabele, strzelcy, terminarz