Pierwsza połowa spotkania Polski z Francją sprawiła, że niektórzy przecierali oczy ze zdumienia. Oto okazało się, że nasza reprezentacja potrafi grać w piłkę przeciwko rywalowi z absolutnego topu. Nasi piłkarze grali tak, jakby nagle ktoś puścił zaciągnięty hamulec ręczny. Czytaj także: List otwarty Daniela Bednarka, kierownika serwisu Sport Interia Były momenty, w których "Biało-Czerwoni" potrafili zepchnąć rywala do defensywy, wymienić kilka lub nawet kilkanaście podań na jego połowie. I kreować sytuacje. Najlepszą - po pół godzinie gry i akcji Bartosza Bereszyńskiego miał Piotr Zieliński. Dobitkę Jakuba Kamińskiego z linii bramkowej wybił jeszcze francuski obrońca. "Trójkolorowi" okazali się ostatecznie za mocni - wystarczył błysk geniuszu Kyliana Mbappe, drobne błędy naszych obrońców i to Francja zameldowała się w ćwierćfinale mistrzostw świata. Przegrać jednak w taki sposób w meczu tego etapu turnieju - to żaden wstyd. Zaskakujące wypowiedzi liderów kadry Myślę, że nie było po tym meczu na stadionie dziennikarza, który myślałby o atakowaniu Czesława Michniewicza. Po 36 latach posuchy prowadzonej przez niego kadrze udało się awansować do fazy pucharowej mistrzostw świata, a w meczu z wielkim faworytem w 1/8 finału piłkarze dali kibicom odrobinę radości. Jednak już czekając na konferencję prasową zaczęły docierać do mnie pierwsze wypowiedzi reprezentantów Polski. - Do kolejnego mundialu jeszcze daleka droga. Potrzebna jest radość z gry, nawet w niedalekiej przyszłości. Gdy próbujemy atakować jest inaczej, gdy gramy defensywnie tej radości nie ma - mówił przed kamerami TVP Sport Robert Lewandowski. Po chwili dotarła do mnie wypowiedź Piotra Zielińskiego ze strefy mieszanej. - Powinniśmy wykorzystywać umiejętności takich piłkarzy jak ja, "Lewy", Milik. Mamy gości, mamy gaz. Dla mnie ta reprezentacja powinna grać jak dziś. Nie mamy się czego bać - cytowali dziennikarze "Zielka". "Wow" - pomyślałem. Mocne słowa dwóch kluczowych reprezentantów Polski. Lewandowski i Zieliński to absolutni liderzy naszej kadry, piłkarze, którzy od wielu lat grają w topowych klubach pod okiem topowych trenerów. I ewidentnie dają do zrozumienia, że wolą taki styl gry reprezentacji Polski od podejścia prezentowanego w pierwszych trzech spotkaniach. Podejścia - podkreślmy to od razu - które dało nam historyczny awans do fazy pucharowej mundialu. Skoro jednak nawet piłkarze mówią, że lepiej czują się grając inaczej - nie pozostało mi nic innego, jak tylko zapytać selekcjonera o te słowa jego podopiecznych. "Dziwię się, że redakcja wysyła pana na mistrzostwa świata..." Podczas konferencji podniosłem więc rękę: - Trenerze, chciałem zapytać o słowa Roberta Lewandowskiego i Piotrka Zielińskiego po meczu. Robert powiedział, że dla niego potrzebna jest radość z gry w piłkę, a gdy gra się wyłącznie defensywnie to tej radości nie ma. Piotrek Zieliński wypowiedział się podobnie: że kadra musi wykorzystywać umiejętności takich zawodników jak on, "Lewy" i Milik. I nie ma się czego bać w starciu z innymi drużynami. Trener odbiera to jako przytyk do tych wcześniejszych meczów i gry defensywnej? - zapytałem. Selekcjoner zareagował bardzo emocjonalnie. - Ja to odbieram zupełnie inaczej. Zastanawiam się - proszę się nie obrazić - że redakcja wysyła pana na mistrzostwa świata, a pan posługuje się tym, co powiedzieli inni, a nie jest pan w stanie zadać, nie chce pan zadać własnego pytania. Ja odpowiem na to pytanie, ale traci pan czas, możliwość zadania swojego pytania, budować swoją narrację, a wykorzystuje pan słowa Lewandowskiego i Zielińskiego - zaatakował znienacka selekcjoner. - Mam jak najlepsze relacje z tymi zawodnikami i wiem, że nie chcieli w żaden sposób zrobić krzywdy ani mnie, ani drużynie. Jeszcze tego nie słyszałem, a odpowiadam na to co pan mówił. A mówię: Chyba łatwiej byłoby panu gdyby pan zadawał własne pytania i miałby pan większą satysfakcję z odpowiedzi - dodał po chwili. Trenerze zatem - absolutnie się nie obrażam. A skoro zostałem wywołany już do tablicy - dodam jeszcze, że żadnego problemu z osobistym przytykiem selekcjonera nie mam. Rozumiem emocje i gigantyczną presję, która na trenerze spoczywa i której mu nie zazdroszczę. I w pełni szczerze trzymam kciuki za kolejne trenerskie sukcesy. Są rzeczy, o które pytać nie można Choć przyznam szczerze: Nie za bardzo rozumiem zarzuty o przytaczanie wypowiedzi piłkarzy. Wydaje mi się, że stosunkowo niewiele osób obchodzi moja prywatna opinia o grze kadry. Natomiast to, co o grze kadry sądzi Lewandowski, Zieliński - i jak reaguje na to selekcjoner - to już temat, który interesuje każdego kibica piłki nożnej w naszym kraju. Zadałem - wydaje mi się - najbardziej oczywiste pytanie, jakie mogło paść po wypowiedziach Lewandowskiego i Zielińskiego. Nie wiem, jak inaczej mielibyśmy - mówię tutaj o wszystkich kibicach kadry - dowiedzieć się, jak selekcjoner odnosi się do słów piłkarzy, jak nie poprzez zadanie takiego pytania na konferencji prasowej. Zadałem to pytanie także po to, żebym swojej narracji o atmosferze w drużynie budować nie musiał. Także po to, by opowiadając o mistrzostwach świata móc posłużyć się zdaniem jednej i drugiej strony - piłkarzy i selekcjonera. I to właśnie zdanie piłkarzy i trenera interesuje mnie po meczu najbardziej. Wypowiedzi piłkarzy nie wyczarowałem z kosmosu, nie wymyśliłem. Każdy może przeczytać i posłuchać, co po spotkaniu z Francją mówili reprezentanci Polski. Każdy może też odsłuchać nagranie z konferencji prasowej z udziałem selekcjonera. I wyrobić sobie opinię na temat tego, jak układają się stosunki wewnątrz zespołu. Nie potrzeba do tego niczyjej narracji. Z Dohy Wojciech Górski, Interia