Jeszcze przed startem eliminacji do Euro 2024 wydawało się, że reprezentacja Polski nie będzie miała problemu z zajęciem jednego z dwóch pierwszych miejsc w grupie E i uzyskaniem bezpośredniego awansu na mistrzostwa. "Biało-Czerwoni" jednak na własne życzenie skomplikowali sobie sytuację w walce o uzyskanie przepustki na turniej. Porażki z Czechami, Mołdawią i Albanią sprawiły, że Robert Lewandowski i spółka znaleźli się w bardzo trudnym położeniu. Wyjazdowe zwycięstwo z Wyspami Owczymi wprawdzie na nowo rozbudziło nadzieje polskich kibiców, ale już ostatni remis z Mołdawią na PGE Narodowym sprawił, że zostały one brutalnie stłamszone. Wpadkę podopiecznych Michała Probierza wykorzystali Czesi, którzy awansowali na drugie miejsce w grupie. Na fotelu lidera rozsiedli się z kolei Albańczycy, którzy, podobnie jak nasi południowi sąsiedzi, mają do rozegrania jeszcze dwa spotkania eliminacyjne. Polacy z kolei w listopadzie zmierzą się z Czechami i mają już tylko iluzoryczne szanse na awans. "Biało-Czerwoni" musieliby nie tylko wygrać z drużyną prowadzoną przez Jaroslava Silhavy'ego, ale także liczyć na korzystne rozstrzygnięcia w pozostałych meczach. To sprawia, że o wiele bardziej realny niż awans z drugiego miejsca jest udział w barażach. Gdzie jest Lewandowski? Niepokojące fakty. To może być już prawdziwy koniec Co musi się stać, żeby Polska zagrała w barażach? A ten zapewni sobie 12 reprezentacji, które nie uzyskały bezpośredniego awansu z eliminacji, a które plasują się najwyżej w zestawieniach poszczególnych dywizji Ligi Narodów. Polacy występują w dywizji A, z której tylko cztery wyżej notowane od "Biało-Czerwonych" drużyny nie wywalczyły jeszcze bezpośredniego awansu: Chorwaci, Włosi, Duńczycy oraz Holendrzy. Reprezentacja Danii ma do rozegrania mecz z San Marino, w którym najpewniej przypieczętuje bezpośredni awans. Włosi z kolei o kolejne punkty powalczą z Anglią, Macedonią Północną oraz Ukrainą, z którą rywalizują obecnie o fotel wicelidera. Chorwatów czekają za to mecze z Łotwą i Armenią, po których powinni być pewni bezpośredniego awansu. To z kolei oznacza, że jeśli wspomniani faworyci nie zawiodą, jedyną wyżej notowaną drużyną w dywizji od Polaków byliby Holendrzy. Byliby, ale w ostatniej kolejce osiągnęli korzystny wynik nie tylko dla siebie, ale też "Biało-Czerwonych". Kadra niewiedzy, bezradności i pustych spojrzeń. Kadra jak jamnik. Stała się żartem "Pomarańczowi" wygrali 1:0 z Grecją i przesunęli się na fotel wicelidera grupy B, w której właśnie z Grekami walczą o miejsce premiowane awansem (ten zapewnili sobie już Francuzi). Holendrów czekają jeszcze dwa mecze: z Irlandią i Gibraltarem i jeśli nie dojdzie do wielkiej sensacji, zapiszą po tych spotkaniach na swoim koncie komplet punktów. I unikną baraży, do których Polacy awansują jako najlepsza drużyna dywizji A, która w półfinale zagra na własnym stadionie z Estonią z dywizji D. "Biało-Czerwoni" po pokonaniu Estonii w finale baraży zmierzyliby się prawdopodobnie z Finlandią, Ukrainą lub Islandią. Jeśli jednak np. Chorwaci czy Włosi nie uzyskaliby bezpośredniego awansu, to oni zmierzyliby się w półfinale z Estoną, a podopiecznym Probierza pozostałaby potyczka z Walią, Finlandią, Ukrainą lub Islandią.