Tego właśnie potrzebowała reprezentacja Polski, przekonującej wygranej w meczu o stawkę. Na Stadionie Narodowym Estonia nie zawiesiła Biało-Czerwonym poprzeczki na wysokim poziomie. Gładka wygrana wybrańców trenera Michała Probierza 5-1 to dobry prognostyk przed starciem o wszystko z Walią. Spotkanie, którego stawką będzie udział w Euro 2024 w Cardiff we wtorek o godz. 18. - W turnieju finałowym grają wszyscy, więc dlaczego podobne reguły miałyby nie obowiązywać w barażach? - retorycznie pyta trener Bogusław Kaczmarek, wychowawca wielu pokoleń piłkarzy i asystent selekcjonera Leo Beenkakkera w latach 2006-2008. - Każdego rywala trzeba szanować, zwłaszcza w naszym położeniu. Myli mi się zawsze Estonia z Łotwą, ale z tych dwóch drużyn trudno byłoby złożyć jedną przyzwoitą. Tak jak jego mentor, śp. trener Wojciech Łazarek, "Bobo" Kaczmarek lubuje się w porównaniach, które znacznie wykraczają poza ramy sportu. - Nasz narodowy bard, Wojciech Młynarski śpiewał taki utwór, w którym były słowa: "co by tu jeszcze sp....rzyć". No nie dało się nie wygrać z Estonią, chociaż nasi zawodnicy sami zafundowali sobie ten los, wygrane z Czechami i Mołdawią zapewniłyby nam awans na Euro już wcześniej. Oglądając wczorajsze spotkanie, przyszedł mi głowy spektakl z Mieczysławą Ćwiklińską pt. "Drzewa umierają, stojąc". Tam oprócz wspomnianej aktorki, rekwizytami były wazony. I właśnie takie wazony przypominali mi obrońcy Estonii. Polska głądko wygrała z Estonią 5-1. Teraz mecz z Walią o wszystko We wczorajszym spotkaniu na Stadionie Narodowym strzelanie otworzył Przemysław Frankowski, w obronie pewnym punktem był Paweł Dawidowicz. Obaj to wychowankowie Lechii Gdańsk, których w seniorską piłkę w sezonie 2012/13 wprowadzał właśnie trener Bogusław Kaczmarek. - Podjąłem pracę w Lechii od 1 lipca 2012 r., ale już wcześniej kręciłem się przy szatni stadionu przy Traugutta w Gdańsku. Drużyna rocznika 1995, której trenerem był Krzysztof Wilk, grała w Malborku w półfinałowym turnieju mistrzostw Polski juniorów młodszych w Malborku. Zabrałem na ten mecz ówczesnego właściciela Lechii Gdańsk, Andrzeja Kuchara. Przed meczem z Zawiszą Bydgoszcz razem weszliśmy do szatni tych nastoletnich chłopców. Kuchar, były trener drużyny narodowej koszykarzy, mówił o tym, że niedługo dostaną szansę w Ekstraklasie i szansie która się przed nimi otwiera. Chłopcy wyszli z tak naładowanymi bateriami, że zmietli rywala 6-2 i potem zdobyli tytuł mistrzów Polski juniorów młodszych. W środku pola grali wtedy Paweł Dawidowicz i Przemek Frankowski. Zwłaszcza ten drugi staje się jedną z wiodącą postaci obecnej reprezentacji Polski, jej spirytus movens, "Franek" ma wielką łatwość poruszania się z piłką - ocenia byłego podopiecznego Bogusław Kaczmarek. W zgodnej opinii ekspertów skala trudności wtorkowego meczu z Walią w Cardiff będzie o niebo trudniejsza od warszawskiego spacerku z Estonią. - Subtelnie przestrzegam przed tym spotkaniem - mówi nam "Bobo" Kaczmarek. - Tam nigdy nie grało się łatwo, nawet reprezentacja Kazimierza Górskiego, który był przecież "trenerem tysiąclecia" została tam pokonana 2-0 i brutalnie podeptana. Wielki zbój z brodą, Trevor Hockey zdeptał wtedy Leszka Ćmikiewicza. Cztery bramki strzelona Finom przez Walię mają swoją wymowę. Chciałbym, dla dobra polskiej piłki, abyśmy awansowali na Euro, mamy ku temu potencjał ludzki. Natomiast nie możemy w obronie rozdawać prezentów mikołajkowych tak jak stało się to przy golu dla Estonii - przestrzega zasłużony szkoleniowiec na zakończenie. Maciej Słomiński, INTERIA