Twierdzą Farerów jest stadion w Thornshavn. Z uwagi na sztuczną nawierzchnię i warunki atmosferyczne - należący do wyjątkowo nieprzychylnych dla rywali. Na swoim boisku nawet półprofesjonalni reprezentanci Wysp Owczych są w stanie napsuć krwi wyżej notowanym rywalom. W ciągu czterech ostatnich lat Wyspy Owcze w swojej stolicy rozegrały 14 spotkań. Gospodarze wygrali aż 6 z nich, przegrywając 8 i notując bilans bramek 17:19. Nieźle, jak na drużynę skazywaną na pożarcie w niemal każdym meczu, jaki rozgrywa. Turcja poległa w Thorshavn. Przegrała też Mołdawia, czy Litwa Takie wyniki świadczą o tym, że na swoim terenie Farerzy naprawdę potrafią być konkurencyjnym przeciwnikiem. W zeszłym roku to oni byli autorami super-sensacji, gdy we wrześniu pokonali 2-1 prowadzoną przez Stefana Kuntza Turcję. Tamten wynik nie był przypadkiem, a potwierdzeniem trendu, który utrzymuje się już od dłuższego czasu. W Tornshavn w ostatnich latach przegrywały także Litwa (2-1), Mołdawia (5-1), Andora (2-0), Malta (3-2), a absolutnym popisem było zwycięstwo Farerów nad Liechtensteinem (5-1), odniesione w czerwcu 2021 roku. Ktoś może powiedzieć, że - poza Turcją - są to wyniki osiągane z drużynami o niskiej renomie. Ale wystarczy sobie przypomnieć, że ta sama Mołdawia niedawno ograła Polskę 3-2 w Kiszyniowie, a z Litwą wygraliśmy tylko w dwóch z czterech ostatnich starciach. Lądowaliśmy tam, gdzie w środę przyleci kadra. Było ekstremalnie Psują rywalom sporo krwi. Nie przegrywają przed przerwą Zresztą problemy z Farerami miały nie tylko drużyny z dołu rankingu FIFA. Spośród ośmiu przegranych przez Wyspy Owcze meczów aż pięć było różnicą jednej bramki, dwie - dwóch bramek i tylko jedna - trzech bramek. Ogromne problemy w Thorshavn miały choćby Dania (wygrana 1-0 po bramce w 85. minucie), czy Szkocja (1-0 po bramce w 86. minucie). Jedną bramką (także wynikiem 1-0) swoje spotkania wygrywały tutaj też Islandia, Mołdawia i Luksemburg. Wszystkie swoje gole strzelały w ostatnich 30 minutach gry. Ba, sporym zaskoczeniem jest fakt, że Farerzy do przerwy przegrywali jedynie w dwóch z 14 ostatnich meczów! A to oznacza tylko jedno - dopóki Farerom starcza sił, potrafią skutecznie odpierać ataki mocniejszych od siebie rywali. To zresztą widzieliśmy doskonale także na PGE Narodowym w Warszawie. Tam, gdyby nie pechowa interwencja ręką i gol z rzutu karnego Roberta Lewandowskiego, być może wyspiarzom udałoby się dotrzymać bezbramkowy remis do końca spotkania. W Thorshavn niedawno męczyła się też reprezentacja Albanii, która w Tiranie gładko ograła "Biało-Czerwonych". Na Wyspach Owczych do przerwy remisowała 1-1 i do końca drżała o zwycięstwo. Dopiero w 91. minucie zwycięstwo 3-1 przypieczętował Ernest Muci z Legii Warszawa. Na boisku w stolicy 50-tysięcznego narodu nie ma już mowy o pogromach - jedyną drużyną, która dość gładko poradziła sobie w ostatnim czasie na wyjeździe z Farerami są Czechy (wygrali 3-0). W każdym innym spotkaniu wyspiarze albo sięgali po punkty, albo byli naprawdę blisko sprawienia niespodzianki. Duńczykom, Szkotom, czy Austriakom napsuli wyjątkowo dużo krwi. Mecz Wyspy Owcze - Polska zaplanowany jest na czwartek o godzinie 20.45 czasu polskiego. Na miejscu będzie wówczas godzina wcześniej. Z kolei w niedzielę "Biało-Czerwoni" zagrają w Warszawie przeciwko Mołdawii. Z Thorshavn Wojciech Górski, Interia