Dbający o interesy obrońcy menedżer był gościem programu "Pogadajmy o Piłce" na kanale Meczyki. W bardzo pokrętny i mało przekonujący sposób tłumaczył motywy decyzji Macieja Rybusa. Usłyszeliśmy między innymi - w mojej ocenie bardzo populistyczne - słowa o tym, że mężczyzna musi zadbać w pierwszej kolejności o rodzinę, a zdaniem Piekarskiego bezpieczeństwo żonie i dzieciom Rybus może zapewnić jedynie na terytorium Rosji. Argumenty? Oto one: - Trwa wojna między Rosją a Ukrainą, ci ludzie są skonfliktowani. Żona i dzieci są bezpieczni w Rosji. Wyobraźmy sobie, że dzisiaj Maciek przyjeżdża do Polski. Wiemy, jakie jest teraz nastawienie Polaków do Rosji. Na pewno nie byłyby to miłe chwile. Jako piłkarz często wyjeżdża, a rodzina zostaje sama. Żona mówi tylko po rosyjsku, dzieci tak samo. Maciek dokonał wyboru, stawia na bezpieczeństwo, na spokój - mówił Piekarski. Maciej Rybus zostaje w Rosji. Agent nieudolnie tłumaczy tę decyzję Można w tym miejscu postawić pytanie: skoro w Rosji jest tak bezpiecznie, to czy Maciej Rybus lub członkowie jego rodziny mogą zająć stanowcze stanowisko w sprawie napaści armii Putina na Ukrainę? Czy mogą potępić mordy na cywilach, palenie całych wsi, gwałty na dzieciach czy wreszcie wszechobecne grabieże? Mogą? No właśnie. A wystarczyłoby, aby Maciej Rybus poszedł drogą Grzegorza Krychowiaka. Zawodnik, który miał ugruntowaną pozycję w FK Krasnodar i bardzo korzystny kontrakt, potrafił powiedzieć "nie" w odpowiednim momencie. Już w marcu było jasne, że nie zamierza legitymizować rosyjskich zbrodni poprzez sport. W środku sezonu opuścił kraj oprawców i zaryzykował przenosinami do Grecji. Gdyby Maciej Rybus zareagował szybciej, dziś nie zbierałby cięgów z każdej strony. Gdyby chociażby jak Sebastian Szymański dokończył sezon i pożegnał się z klubem (bo powiedzmy, że nie udałoby mu się znaleźć tymczasowego klubu w marcu czy kwietniu - choć śmiem w to wątpić). Tymczasem on postanowił brnąć dalej w to, co sobie założył. Rybus wpadł w pułapkę Być może Maciej Rybus wpadł w pułapkę, którą psychologowie nazywają myśleniem tunelowym. W trudnych momentach ludzie mają tendencję do koncertowania się na jednym elemencie, pomijając przy tym wszelkie inne. Ich wybory stają się wówczas nielogiczne, bo są dyktowane tylko jedną - często wcale nie najważniejszą - przesłanką. Jaka to mogła być przesłanka w przypadku Macieja Rybusa? Piekarski zapewnia, że rodzina, krytycy wyboru Polaka twierdzą, że raczej motywacja finansowa. Tak czy inaczej wszystko wskazuje na to, że Rybus od początku do końca chciał pozostać w kraju agresora. Przecież nie minęła jeszcze nawet połowa czerwca, okienko transferowe otworzy się oficjalnie dopiero 1 lipca. Przez dwa miesiące nie znalazłaby się żadna oferta dla zawodnika, który wyrobił sobie w Lokomitowie solidną markę na poziomie europejskim? To chyba nie wystawiałoby najlepszej oceny agentowi, Mariuszowi Piekarskiemu. Wracając jeszcze na chwilę do psychologii - być może Rybus dał się nabrać raz jeszcze. Tym razem nie na myślenie tunelowe, a na społeczny dowód słuszności. W czasach mediów społecznościowych osoby publiczne - a taką jest piłkarz - muszą wyjątkowo uważać na to, co klikają. A Maciej Rybus dał twitterowe serduszko pod takim wpisem żony Janusza Gola. Kółko wzajemnej adoracji? Być może. Jakub Żelepień, Interia