Po podpisaniu kontraktu ze Spartakiem Moskwa 66-krotny reprezentant Polski powiedział. - Bardzo się cieszę, że podpisałem kontrakt z tak dużym klubem o tak wspaniałej historii. Mam pozytywne wrażenia - powiedział piłkarz, którego żona jest Rosjanką. Mają dwójkę dzieci. Na sowiecką modłę Podpisanie kontraktu i zostanie w Rosji wzbudziło wiele komentarzy. Głos zabrał nawet wiceszef MSZ Marcin Przydacz. "Nie ma już nic bardziej żenującego, niż zasłanianie się "dobrem rodziny", gdy chodzi po prostu o duże pieniądze. A to krwawe pieniądze. Mam nadzieje, ze nie będzie już dla niego miejsca w reprezentacji. Gra z "orzełkiem" na piersi to honor i tylko dla takich, którzy to rozumieją". Komentując wybór doświadczonego zawodnika warto zerknąć w historię i w t,o co było w 1939 i 1940 roku. 17 września 1939 roku zaatakowanej wcześnie przez Niemcy Polsce nóź w plecy wbiła Armia Czerwona atakując bez ostrzeżenia Kresy Wschodnie II Rzeczpospolitej. Sowiecka władza szybko na swoją modłę zaczęła urządzać życie na zagrabionych przez siebie terytoriach, także te piłkarskie. Oczywiście w pierwszej kolejności zlikwidowano polskie kluby, jak legendarną Pogoń Lwów czy Czarnych Lwów. Pojawiły się za to nowe twory, obce dla Polaków, jak Spartak, Dynamo czy Piszczewik. - Jak weszli do nas ze swoją reorganizacją, to nie było wyboru i trzeba było grać tam, gdzie kazali. Piszczewik był klubem z branży spożywczej, Spartak ze spółdzielczej, a Dynamo wiadomo, wojsko i milicja - mówił mi na potrzeby swojej autobiograficznej książki "Stefan Żywotko. Ze Lwowa po mistrzostwo Afryki" sam zainteresowany. Stefan Żywotko trafił do Piszczewika. Inni? Spirydion Albański, olimpijczyk z Berlina z 1936 roku znalazł w Dynamie, a potem w Spartaku Lwów, gdzie razem z Kazimierzem Górskim kierował... wypożyczalnią sprzętu sportowego. W Spartaku był tez inny olimpijczyk z Berlina Kazimierz Kucharski, przed wojną znakomity biegacz przede wszystkim na 800 metrów. Nawet jedna z największy legend polskiego sportu Wacław Kuchar związany był ze Sprtakiem. Z kolei świetny napastnik Michał Matyas, po wojnie znakomity szkoleniowiec wielu klubów, związany był z Dynamem. Niewiele o tym wiadomo Mało o tym wiadomo, mało się o tym mówi, ale piłkarze uczestniczyli w rozgrywkach, które ruszyły wiosną 1940 roku a więc w momencie, kiedy Sowieci strzałem w tył głowy mordowali tysiące polskich oficerów. Polskich czy śląskich piłkarzy, którzy w czasie II wojny, zresztą za przyzwoleniem władz Państwa Podziemnego grali w niemieckich klubach, po wojnie odsądzano od czci i wiary. O tym co było na naszych Kresach, to komunistyczna władza sprytnie wszystko przemilczała. De facto nawet dzisiaj niewiele się o tym pisze czy mówi, a w przypadku obecnego casusu Rybusa warto o tym pamiętać. Reakcja wiceszefa MSZ na decyzję Rybusa Maciej Rybus przerwał milczenie Zawalił już w marcu. Teraz tylko brnie