Mieszkający obecnie w USA Warzycha strzelił Rumunom gola w przegranym 1-2 wyjazdowym towarzyskim spotkaniu w 1990 roku. "Powinniśmy wtedy w Bukareszcie wygrać, bo mieliśmy dużo więcej sytuacji bramkowych" - wspominał były gracz m.in. Górnika Zabrze i angielskiego Evertonu. Jego zdaniem ostatnie dwa eliminacyjne mecze biało-czerwonych - wygrane z Danią 3-2 i Armenią 2-1 - pozostawiły pewien niesmak, mimo korzystnych wyników. "Poza tym do mediów wyciekły informacje o nagannym zachowaniu niektórych piłkarzy. Wydaje mi się, że jeśli wygramy w piątek, to cała sprawa pójdzie w niepamięć jako tzw. wypadek przy pracy. Natomiast w przypadku porażki - wszystko wróci i atmosfera wokół kadry może się popsuć" - zauważył 47-krotny reprezentant Polski. W jego opinii brak kontuzjowanego Arkadiusza Milika jest duża stratą dla polskiego zespołu. "To zawodnik wykonujący wielką pracę na boisku, skupiający na sobie uwagę rywali i bardzo łatwo dochodzący do pozycji strzeleckich. Fakt, zdarzało mu się trafić w słupek, poprzeczkę, spudłować, ale umiał sobie takie sytuacje wypracować, a przy okazji ułatwiał zadanie Robertowi Lewandowskiemu, który potrafi rozstrzygnąć mecz" - ocenił były trener Górnika Zabrze. Jak zauważył, otwiera się szansa dla Łukasza Teodorczyka, który dobrze spisuje się w Anderlechcie Bruksela. "Może teraz dostanie więcej czasu w kadrze. Musi jednak przełożyć dyspozycję ligową (dziewięć goli) z Belgii formę reprezentacyjną. Inna sprawa, że nie jest to łatwe, o czym przekonało się już wielu zawodników przed nim" - zaznaczył Warzycha. Podkreślił, że drużynę trenera Adama Nawałki czeka trudny mecz z niewygodnym rywalem na jego terenie. "Fajnie byłoby pokonać Rumunów i poprawić niekorzystne - jak się okazuje - statystyki w rywalizacji z nimi, a także nastroje przed wiosennymi meczami w eliminacjach" - podsumował. Piotr Girczys