Mimo dobrej formy przeciwko Niemcom Jakub Kamiński mecz z Mołdawią rozpoczął na ławce rezerwowych. Skrzydłowy po wejściu na plac gry był akurat wyróżniającą się postacią i omal nie przyczynił się do zdobycia bramki na 3-1. Kamiński wymienił podania z Robertem Lewandowskim i pognał na bramkę przeciwnika. Wydawało się, że będzie strzelał, ale chciał podać do pustej bramki Sebastianowi Szymańskiego. Ten nie przyjął dobrze piłki i szansa została zmarnowana. Lewandowski zabrał głos po klęsce. Padły słowa krytyki - Ciężko stwierdzić, dlaczego tak wyszło. "Szymek" chyba chciał przyjąć podeszwą, piłka mu została, szkoda bardzo. Może mogłem strzelać, ale widziałem partnera na czystej pozycji, więc podałem. I tyle - komentował tuż po spotkaniu Kamiński. Jakub Kamiński: Stało się coś niemożliwego i niewytłumaczalnego "Patrzysz w tabelę i co widzisz?" - został zapytany reprezentant Polski. - Dramat. Dramat, nie możemy takich meczów przegrywać. To, co się dzisiaj stało, to jest coś niemożliwego i niewytłumaczalnego. W takim meczu nie możemy przegrać. Nic, teraz musimy skupić się na kolejnych meczach. Każdy kolejny musimy wygrać - stwierdził Kamiński.Skrzydłowy pomstował na łatwe straty i błędy, które doprowadziły do utraty bramek przez "Biało-Czerwonych". Dlaczego "Kamyk" zaczął na ławce? "To decyzja trenera" Zapytaliśmy, dlaczego - mimo dobrej formy i udanego spotkania z Niemcami - Kamiński nie rozpoczął meczu w wyjściowym składzie. - Taka decyzja trenera. Musiałem to uszanować. Trener postawił od początku na Nikolę Zalewskiego. To była decyzja trenera - odpowiedział zawodnik Wolfsburga. Nieoficjalnie wiadomo jednak, że przyczyną takiej decyzji był fakt, że selekcjoner uznał Kamińskiego za zawodnika szczególnie zmęczonego spotkaniem z Niemcami i minionym sezonem. Fernando Santos wstrząśnięty porażką z Mołdawią. Zabrakło mu słów Natomiast po samym spotkaniu w szatni panowała grobowa atmosfera. - Myślę, że trener musi to sobie przetrawić sam. W szatni była cisza. Nikt nie wierzył w to, co się stało - opowiadał skrzydłowy. - Oczywiście, że jest nam wstyd. Dużo kibiców przyjechało na ten mecz, mieliśmy duże wsparcie z trybun, prowadziliśmy 2-0, mieliśmy cały mecz pod kontrolą i nagle przegrywamy go 2-3. W niewytłumaczalny sposób, niewiarygodny, w który nie jestem w stanie tutaj wytłumaczy - zakończył Kamiński. Z Kiszyniowa Wojciech Górski, Interia