Rok temu prezes PZPN też chciał selekcjonera-obcokrajowca. Wtedy wymieniano najczęściej - w kontekście obsady stanowiska trenera kadry - Cannavaro, Kollera i Szewczenkę. Teraz media od tygodni podbijały bębenek, pisząc i komentując takie nazwiska jak Petkovic, Renard czy Martinez. Brak szybkiej reakcji na mundial powoduje, że sytuacja Kuleszy staje się coraz trudniejsza. To już 17. dzień bez selekcjonera, licząc tylko od komunikatu o rozstaniu z Michniewiczem (czyli od 18 grudnia). Przypomnijmy jednak, że ostatni mecz Polski w finałach mistrzostw świata z Francją odbył się 18 dni wcześniej (to byłoby już 35 dni...). Po spotkaniu Biało-Czerwonych w 1/8 finału - przez prawie trzy tygodnie - wypływało coraz więcej informacji o relacjach Michniewicza z Kuleszą czy też o współpracy selekcjonera z drużyną. Od kilku dni media ciągle i wciąż piszą o możliwym polskim szkoleniowcu. O gotowości pracy z kadrą - i to kilka razy - publicznie mówił Marek Pepszun. Jan Urban przez niektórych dziennikarzy wymieniany jest jako faworyt. Ba, Michniewicz wrzuca fotografię z Michałem Probierzem na Instagrama i komentuje: "Były i przyszły...". Rzecz jasna nie brakuje wypowiedzi znanych osób. Zbigniew Boniek na "Prawdzie Futbolu" głosi: "Nie wahałbym się postawić na Jana Urbana. Był piłkarzem ofensywnym, który stara się na ławkę trenerską przenieść spojrzenie, które było mu bliskie w czasie kariery zawodniczej". Z kolei Łukasz Piszczek (na antenie Viaplay) zaznacza: "Jeśli taki trener jak Martinez - doświadczony w tworzeniu też bazy - jest wolny na rynku, to myślę, że dla dobra polskiej piłki można takiego trenera zatrudnić". To tylko podbija bębenek. "Kto podbija? Ja nie podbijam" - mówi Kulesza, gdy pytam szefa PZPN o proces wyboru selekcjonera. Co ciekawe, Kulesza na razie nie dzwonił ani do Papszuna, ani do Urbana, a więc najgłośniejszych medialnie polskich nazwisk. Nie wykonał ani jednego takiego połączenia! To pokazuje bardzo wyraźnie, że gra na trenera zagranicznego. I to musi być szkoleniowiec z dużym nazwiskiem. Inaczej zostanie przyjęty krytycznie, sceptycznie, wręcz będzie mowa o rozczarowaniu. Roman Kołtoń/Prawda Futbolu