Andrzej Klemba, Interia.pl: Mija właśnie rok pracy Michała Probierza z reprezentacją Polski. Na jaką ocenę zasłużył? Jacek Krzynówek: Nie bawię się w wystawianie ocen, bo prowadzenie kadry jest jak operacja na żywym organizmie. Cały czas coś trzeba zmieniać, dodawać i usprawniać. Na pewno to nie był łatwy moment, kiedy przejmował kadrę. Dostał cel i go zrealizował, bo awansował na mistrzostwa Europy. A jak wiemy, zdarzało się w polskiej piłce i to nie tak dawno, że selekcjoner, który wypełnił zadanie, musiał z kadrą się pożegnać [Jerzyk Brzęczek - przyp. red.]. Plusem jest to, że zespół jest stale odmładzany i kilku debiutantów weszło do zespołu z dobrym skutkiem. Niepokojące jest jednak to, że część zawodników, która zmieniła kluby, w nowych zespołach nie gra lub gra mało. Dotyczy to też piłkarzy, którzy w nowym sezonie mają problemy z wywalczeniem miejsca w składzie. Kadra Probierza wywalczyła awans na Euro, ale nie wyszła z grupy. Nie brakowało powodów do optymizmu w meczach z Holandią czy Francją, tyle że reprezentacja zdobyła tylko punkt. - Oczekiwania przed Euro rosły i były bardzo duże, ale boisko wszystko zweryfikowało. To, jak prezentowaliśmy się na mistrzostwach, potwierdza, że kadra jest w momencie przejściowym. Trwa zmiana pokoleniowa i już czas najwyższy, by młodzi zaczęli brać coraz większą odpowiedzialność. Taka też jest piłka, że raz jest się na górze, a raz na dole. Żyje się od meczu do meczu. Każdy rywal na Euro był inny. Po spotkaniu z Holandią i, mimo porażki, dużej dozy optymizmu, wierzyliśmy, że poradzimy sobie z Austrią, a dostaliśmy takiego dzwona, że nie możemy się podnieść. Taka jest piłka, niestety. Czasami bardzo brutalna, ale to też ma swój urok. Wiadomo, że człowiek do tych dobrych rzeczy szybciej i częściej wraca. A gdyby wskazać największy pozytyw w tej kadrze? - W momencie objęcia kadry chłopcy byli porozbijani. Było ich 11 czy 18, ale nie było drużyny. I widać, że zespół rodzi się na nowo i za to na pewno chwała trenerowi. Zawodnicy znaleźli ze sztabem wspólny język i tam się tworzy drużyna. Jednak tak to czasami w piłce jest, że grasz może fajnie, masz kilka przebłysków, kilku zawodników, którzy robią różnicę, jednak wyników nie ma. Trzeba też pamiętać, że do tego co chcesz grać, musisz mieć materiał. Selekcjoner cały czas szuka nowych rozwiązań, nowych powołań, nowych zawodników. Dlatego powiedziałem, że to cały czas operacja na żywym organizmie. Wciąż trzeba coś ulepszać i oby te kolejne mecze wyglądały lepiej. Co najpilniej wymaga poprawy? - Musimy lepiej wyglądać pod względem fizycznym, bo wszyscy rywale po prostu gonią. My uwierzyliśmy w to, że jesteśmy super piłkarzami, a mamy jednostki, ale drużyny jeszcze nie. Formę wypracowuje się każdego dnia w klubach, a nie w reprezentacji. W kadrze jesteś maksymalnie 10 dni i w tym czasie nie zrobisz formy. Więc na zgrupowanie musi przyjeżdżać gotowy produkt, a widać z tym jest problem, bo niektórzy nie grają w klubach. Trener przyznaje, że chciałby grać taktyką z czterema obrońcami, ale nie może znaleźć wykonawców. - To trzeba trzymać się systemu, do którego są zawodnicy. Jak nie masz materiału do innego, to tego nie robisz. Ważna jest mądrość selekcjonera i sztabu, żeby dobrać taktykę i styl w jakim chcemy grać do materiału ludzkiego, który mamy. Nie oszukujmy się, nie jesteśmy Brazylią, więc jak trener chce grać czterema z tyłu w linii, a takiego materiału ludzkiego nie ma, to musi szukać czegoś innego. Jakub Kiwior rezerwowym, Nicola Zalewski odsunięty od drużyny, Kacper Urbański wchodzi z ławki, a Piotr Zieliński dopiero zaczął grać. To największy problem kadry, że część ważnych zawodników nie występuje regularnie? - Nie da się pewnych rzeczy odbudować w kilka miesięcy i tak, jak mówiłem pora, żeby młodzi zawodnicy, już trochę ograni, brali większą odpowiedzialność. Takie jest życie piłkarza, że u jednego trenera się gra, zmieniasz w dobrej wierze klub i lądujesz na ławce. Jedni wchodzą do nowego zespołu, jak do siebie, a drudzy potrzebują czasu, żeby się przystosować. To na pewno duży minus tego, że jako zespół prezentujemy się nie za ciekawie. A te ostatnie mecze ze Szkocją i Chorwacją były gorsze niż podczas Euro? - Nie, to na pewno były inne spotkania. Nie ma teraz meczu o nic, a terminarz i intensywność jest coraz większa. Piłka się strasznie zmieniła i mnie to wszystko trochę przeraża, bo niektórzy zawodnicy mogą naprawdę fizycznie nie wyrabiać. Piłka stała się bardzo fizyczna, a organizmu nie da się oszukać. Idzie to w tym kierunku, że piłkarze fizycznie nie będą w stanie wytrzymać trudów całego sezonu. Widzieliśmy na przykładzie mistrzostw świata w Katarze, że nawet ci najlepsi wpadli w dołek po mundialu. Taki wysiłek w innym momencie sezonu niż zwykle, mocno się na nich odbił. Podstawą dla naszych zawodników musi jednak być regularna gra w klubach. Prezes PZPN już w trakcie mistrzostw zdecydował, że trener Probierz nadal będzie prowadził kadrę. To dobry kierunek? - Przez ostatnie pięć lat mieliśmy czterech selekcjonerów, a to tyle samo, ile ja przez 11 lat występów w reprezentacji. Już to pokazuje, jak związek się pogubił. Cały czas mówimy, że w naszej lidze nie ma ciągłości, bo kluby nie trzymają ciśnienia i trenerzy są zwalniani. A to samo było w reprezentacji. Jedna nietrafiona decyzja i później lawinowo poszło: jeden selekcjoner, drugi, trzeci, jedna afera, druga afera, a reprezentacja potrzebuje spokoju. To dobra decyzja, że Probierz prowadzi kadrę dalej. Dajmy czas na to, żeby coś zmienić. Idzie to na pewno w o wiele lepszym kierunku niż za selekcjonera Santosa. Rozmawiał Andrzej Klemba