Reprezentacja Polski przegrała z Czechami 1:3 w spotkaniu pierwszej kolejki eliminacji EURO 2024. Naszym południowym sąsiadom wystarczyło zaledwie 2,5 minuty od pierwszego gwizdka sędziego, by prowadzić dwoma golami. W 64. minucie nadzieje Polaków na wywalczenie chociaż jednego punktu zakończył Jan Kuchta. Podopiecznych Fernando Santosa w debiucie Portugalczyka było stać jedynie na bramkę honorową Damiana Szymańskiego, jednak było już zbyt późno, by odrobić całe straty. Po meczu wywiadu TVP Sport udzielił kapitan zespołu Robert Lewandowski. Stwierdził, że to spotkanie powinno zostać potraktowane przez zawodników jak zimny prysznic. - Ciężko ocenić poziom gry, bo gdy tracisz dwie bramki w trzy minuty, to zaczynasz z innego poziomu. Powrót do gry był dla nas wyzwaniem. Próbowaliśmy, ale to było zdecydowanie za mało. Straciliśmy dwie bramki po prostym graniu, wrzut z autu i wrzutka z boku - powiedział. Przyznał, że kilka godzin wcześniej trener Santos uczulał kadrowiczów na akcje Czechów po autach i dośrodkowaniach, jednak drużyna nie miała czasu tego przećwiczyć. - Praktyka i teoria to jednak dwie różne rzeczy. Czeski zespół był sprytniejszy i wykorzystał proste, ale skuteczne środki. Trudno analizować, czy można było wybić tę piłkę przy aucie (mowa o pierwszym golu, 27. sekunda spotkania - przyp. red). Słabo weszliśmy w mecz, próbowaliśmy wrócić, ale po takim gongu nie jest to łatwe. Czechy - Polska 3:1. Robert Lewandowski: "Nic nam łatwo nie przyjdzie" "Lewy" jest przekonany, że drużyna powinna już myśleć o poniedziałkowej rywalizacji z Albanią. - Musimy wrócić na dobre tory, nic do stracenia nam nie zostało - dodał. Polska zamyka obecnie stawkę swojej grupy. - Trener Santos w przerwie zdawał sobie sprawę, że jesteśmy w trudnej sytuacji, ale mówił, że musimy spróbować wrócić do gry i strzelić bramkę. Wiadomo, że ten mecz w pewnym momencie był bardzo otwarty dla obu stron. Może mieliśmy kilka sytuacji, ale grając na wyjeździe przy 0:2 lub 0:3 to już ciężko jest próbować. Każdy mecz to będzie walka, nic nam łatwo nie przyjdzie, niezależnie od tego, z kim i gdzie będziemy grali - zakończył.