"Lewy" strzelał na bramkę z około 20 metrów. Po ostatniej próbie wyskoczył w górę i z grymasem bólu chwycił się za kolano. Po chwili zszedł z murawy, w towarzystwie lekarza Jacka Jaroszewskiego. Godzinę wcześniej na konferencji z Czesławem Michniewiczem trwały dywagacje, czy jest sens wystawiać przeciw Szkocji kapitana, który rok temu, w spotkaniu z Andorą doznał kontuzji, która wykluczyła go m.in. z wyprawy na Wembley, Co się stało z Robertem Lewandowskim - z tym pytaniem zwróciliśmy się do ludzi z kadry. - Na szczęście Robertowi nic się nie stało - powiedział Interii Jakub Kwiatkowski rzecznik i menedżer reprezentacji Polski. Jakub Kwiatkowski uspokaja, ale "Lewy" przede wszystkim potrzebny jest na baraż o MŚ. Dlatego, w związku z incydentem z ostatnich sekund treningu, jego występ przeciw Szkocji staje się coraz bardziej wątpliwy. Szkoccy dziennikarze naciskali na selekcjonera Michniewicza, by w związku z charytatywną akcją zbierania środków dla Ukrainy, bo właśnie na ten cel z każdego biletu wędruje 10 funtów, wystawił najlepszego piłkarza świata. - Proszę się nie martwić i przekazać kibicom, że na pewno zobaczą Roberta Lewandowskiego. Nie wiadomo tylko czy na murawie czy na ławce rezerwowych. Z pewnością pieniądze przekazali na właściwy cel. Ja wiem, że Szkoci są oszczędni, ale bez przesady - powiedział Czesław Michniewicz. Michał Białoński z Glasgow, Interia