Andrzej Klemba, Interia: Po tym jak z pierwszego koszyka trafiliśmy na bardzo mocnego rywala, nieważne czy to będzie Hiszpania, czy Holandia, to później los był raczej łaskawy. Jak ocenia pan losowanie? Piotr Świerczewski, 70-krotny reprezentant Polski: Hiszpania i Holandia to europejska czołówka. Pierwsi wygrali ostatnie Euro, a drudzy odpadli w półfinale. To więc dwie drużyny z czołowej czwórki na naszym kontynencie. I którykolwiek z tych zespołów będzie naszym rywalem, to będzie rządzić w grupie. Natomiast z trójki Finlandia, Litwa i Malta, to chyba tylko Finowie mogą nam stawić czoła. Z pozostałymi drużynami to będzie obowiązek wygrać. Wracając do Euro 2024 i meczu z Holandią, przegranym, ale w którym były dobre momenty, to lepiej trafić na ten zespół niż Hiszpanów? - Nie będę mówił o Malcie, ani o Litwie, bo to szkoda czasu. Bardziej skupmy się na walce o najwyższe cele. Jeżeli to będzie Holandia, to rzeczywiście ten przeciwnik czasem traci koncentrację i gra na pół gwizdka. Wtedy jest szansa zabrać im punkty. Ja się z tego meczu bardzo cieszę, bo mój dobry przyjaciel jest kibicem holenderskim, więc z pewnością będziemy ze sobą dyskutować, a każdy kibicować swoim. Wydaje się, że Hiszpania powinna wygrać z Holandią? - Tak mi się też wydaje. Hiszpania to dzisiaj jest po prostu najlepsza drużyna w Europie, a my zagramy z przegranym tego dwumeczu. Na 70 proc. będzie to Holandia. Piłka holenderska się ostatnio odrodziła, bo miała moment kryzysu, w którym nie potrafiła zakwalifikować się na mundial i Euro. - Zdarza jej się, że gra w kratkę, zdarzają się problemy wewnętrzne, czy nawet kłótnie zawodników. Memphis Depay czasem wprowadza dziwną atmosferę, niby gra w kadrze, a nie ma klubu. Można powiedzieć, że grymasy wielkich zawodników mają wpływ na nastroje w drużynie. Może nawet zabierzemy im punkty, ale i tak pewnie będą pierwsi w grupie. Nas spokojnie widzę na drugim miejscu i chyba o to się nie musimy bać. To chyba obowiązek, żeby co najmniej trafić do barażów? - Tak. Jeżeli chcemy walczyć o pierwsze miejsce, to żadnego potknięcia nie możemy mieć tymi pozostałymi rywalami. Bo co by nam dała wygrana z Holandią, gdybyśmy przegrali np. z Finlandią. Piłka nożna widziała jednak wiele zaskakujących wyników. Nie jesteśmy wybitną reprezentacją i jeżeli chcemy awansować, to musimy grać stabilnie. Nie jesteśmy dzisiaj na miejscu Hiszpanii czy Holandii. Tak naprawdę to byliśmy, ale 40 lat temu. Awansowaliśmy na Euro po barażach, ale zajęliśmy ostatnie miejsce w grupie, choć były przebłyski, jak remis z Francją, a do tego spadliśmy z dywizji A Ligi Narodów. Jak pan ocenia kadrę? - To nie jest drużyna zbudowana, ale wciąż w trakcie budowy. Po Euro nie było meczów towarzyskich, tylko od razu Liga Narodów i trener Michał Probierz odświeżył zespół. Dał grać nowym twarzom, w większości młodym zawodnikom, który od razu musieli mierzyć się w dywizji A Ligi Narodów z silnymi i wymagającymi drużynami. Nie wypadliśmy tam dobrze, bo zajęliśmy ostatnie miejsce, ale doświadczenie, które piłkarze zabrali, mam nadzieję, że będzie procentować w eliminacjach. Michał też już jest mądrzejszy, bo wie, kto się sprawdza w ważnych meczach. Jak patrzyłem na nasz skład, to grało bardzo dużo młodzieży, która miała zaledwie po kilka występów. Nie liczę, że wygramy tę grupę eliminacyjną, ale spróbujmy powalczyć o pierwsze miejsce.