Wybitnie nieudany mecz z Mołdawią będzie ciągnął się za reprezentacją Polski i Fernando Santosem jeszcze długo. Trudno się dziwić, wszak niespodziewanym blamażem Robert Lewandowski i spółka dość mocno skomplikowali sobie sprawę awansu na Euro 2024. Obecnie "Biało-Czerwoni" zajmują 4., przedostatnie miejsce w grupie kwalifikacyjnej. Za nami są tylko... Wyspy Owcze, przychodzi za to oglądać plecy Mołdawii, Albanii i przewodzących w tabeli Czechów. Nie wygląda to najlepiej. Na domiar złego doszło zamieszanie wokół Fernando Santosa, jego ewentualnego opuszczenia kadry i podpisania kontraktu z saudyjskim Al-Shabab. Według medialnych spekulacji taki obrót spraw mógłby być na rękę... piłkarzom kadry. Wedle Sport.pl Portugalczyk nie zjednał sobie szatni. Zawodnicy mają twierdzić, że jego odejście "byłoby najlepsze dla wszystkich". O atmosferze wokół kadry, i nie tylko, wypowiada się teraz Przemysław Frankowski. Fatalne wieści dla PZPN? Szykuje się problem. Dotkliwy cios dla "Lewego" i spółki Przemysław Frankowski szczerze o atmosferze wokół kadry. "Każdy widzi, co się dzieje" Krążą pogłoski, że podczas wyjazdu reprezentacji Polski do Kiszyniowa piłkarze musieli "między innymi słuchać przemówienia prezesa Cezarego Kuleszy oraz zmagać się z pijanymi gośćmi PZPN". Co na to Frankowski? "Nie wiem, o czym mowa, szczerze mówiąc. Na lotnisku przez chwilę rozmawiałem z prezesem Kuleszą, bo znamy się dobrze jeszcze z czasów Jagiellonii, ale to w sumie tyle" - komentuje w rozmowie z Jakubem Sewerynem ze Sport.pl. Natomiast wcale nie przymyka oczu na to, co teraz dzieje się wokół kadry. Trudno nie dostrzec, że atmosfera gęstnieje, pojawiają się wątpliwości i różne, czasem zaskakujące, spekulacje i insynuacje. "Każdy widzi, co się dzieje. Nie ma co ukrywać, za atmosferą stoją przede wszystkim wyniki. Jeżeli ich nie ma, to każdy jest zły i rozczarowany. Trzeba przede wszystkim próbować odwrócić złą kartę i zacząć wygrywać. Wiadomo, że to nie zmieni się wszystko po jednym meczu, ale wierzę, że w końcu nasz projekt zacznie odpowiednio funkcjonować i będziemy jako zespół iść do przodu" - deklaruje. Orlen wydaje oświadczenie w sprawie reprezentacji Polski i PZPN. Zapadła kluczowa decyzja. A jednak Co wydarzyło się w meczu z Mołdawią? "Z czegoś taki wynik się wziął" A co naprawdę wydarzyło się na boisku w Kiszyniowie? Jak to się stało, że nasza kadra - która prowadziła przecież dwoma bramkami, a w pierwszej połowie prezentowała się co najmniej dobrze - w ostateczności mecz przegrała? Krótko sygnalizuje też przyczynę porażki. "Wiadomo, że Mołdawia grała długą piłką, a oprócz tego zaczęła wychodzić do nas wysokim pressingiem. To sprawiało, że się gubiliśmy. Czy się rozluźniliśmy po przerwie? Myślę, że tak… Z czegoś taki wynik się wziął" - dodaje. Nie zostawia też wątpliwości w sprawie oceny pracy z Fernando Santosem. Dostrzega doświadczenie Portugalczyka i to, że swoje działania opiera także na psychologii. Przy okazji staje niejako w obronie selekcjonera. "Tłumaczy nam wszystko, ale też trzeba otwarcie powiedzieć - co może zrobić trener, gdy tak zaczynamy mecz, jak w Pradze? Co może zrobić trener, gdy w taki sposób oddajemy dwubramkowe prowadzenie, jak w Kiszyniowie? Trener stoi z boku, za linią końcową, a to my piłkarze daliśmy ciała, zawiedliśmy. Trener może nas bronić, ale każdy z nas i wszyscy wokół muszą zdawać sobie sprawę, czyja to jest tak naprawdę wina" - podsumowuje. W Portugalii reagują na zamieszanie z Santosem. Mają "dowód" na ucieczkę z Polski, ale jest problem