W 38. minucie Jacek Góralski ostro sfaulował Jespera Karlstroema. Pomocnik Lecha Poznań potrzebował kilku chwil, by móc dojść do siebie, a nasz reprezentant został ukarany żółtą kartką, choć kara mogła być nawet bardziej dotkliwsza. Od tej pory 29-latek musiał mieć się na baczności. Każdy, nawet najmniejszy błąd, mógł oznaczać wyrzucenie z boiska. Miał tego świadomość Czesław Michniewicz, który już przed meczem zabezpieczył się na tę okoliczność. - Była taka dżentelmeńska umowa między mną i Jackiem Góralskim, że zagra w tym meczu, ale jeśli otrzyma żółtą kartkę i będzie jeszcze możliwość przeprowadzenia roszady, to pięć minut później go zmienię. Wytrzymał siedem minut, bo w 38. obejrzał żółtą kartkę. Ja wiem, jaki jest Jacek Góralski. Poprosiłem go do linii i mówię: "Jacek, musisz grać bezkontaktowo. Nawet, gdy zawodnik będzie cię mijał, nie możesz go nawet dotknąć, bo nas osłabisz. A "Góral", jak to "Góral": "Ktoś musi podostrzyć, musimy jeszcze bardziej się w nich pakować"! Ja mówię: "Góral - nie, nie! Ty nic nie musisz podostrzać". Mecz Polska - Szwecja. Nos trenerski Czesława Michniewicza zdał egzamin Ostatecznie Jacek Góralski opuścił boisko w przerwie, a zastąpił go Grzegorz Krychowiak. Była to świetna decyzja Czesława Michniewicza, bo pomocnik AEK Ateny wywalczył rzut karny. - Z Grzegorzem Krychowiakiem rozmawiałem od kilku dni. Powiedziałem o jego roli w drużynie. Mówiłem, że może nam pomóc, ale to tak jakby wpuścić zawodnika nieprzygotowanego do maratonu na 30. km, żeby dobiegł do mety. Chciałem, żeby wszedł w trakcie "biegu maratońskiego", bo jego doświadczenie będzie bardzo pomocne. Gdyby "Krycha" zagrał od początku, w 60. minucie zastanawialibyśmy się kto za niego. Nie był w stanie grać w takim tempie, jakiego wymagaliśmy - stwierdził selekcjoner reprezentacji Polski. Z Chorzowa - Tomasz Brożek