Krystian Bielik rozegrał w weekend 70 minut w zwycięskim spotkaniu "Blues" z Preston North End. Był to jego pierwszy występ w klubie Championship od czasu, gdy w okienku transferowym został wypożyczony na ten sezon z Derby County. Birmingham wygrało na wyjeździe 1:0 i wydostało się ze strefy spadkowej. Wielka w tym zasługa reprezentanta Polski, który wrócił po kontuzji kolana. Odniósł ją podczas treningu przed czerwcowym meczem z Belgią (1:6). Mimo kontuzji udało mu się latem zmienić klub - odszedł ze spadkowicza z Championship Derby, do Birmingham City, w którym wcześniej grał na wypożyczeniu jeszcze kiedy był graczem Arsenalu Londyn. Przez 70 min gry w środku pomocy w meczu z Preston Polak zrobił wystarczająco dużo, żeby zasłużyć na pochwały od trenera Birmingham. - Było radością patrzeć, jak Tahith Chong i Krystian walczą przez ponad 60 minut. To było dla nich ryzykowne, ponieważ obaj mieli tylko kilka tygodni treningów przed sezonem. Uważam, że Krystian w pomocy był znakomity. To był występ prawdziwego wojownika - powiedział Eustace. 50 procent sprawności Trener "Blues" zdradził, że Bielik jest jeszcze daleki od pełni formy. - Prawdopodobnie jest sprawny tylko w 50 procentach, więc jest jeszcze wiele do zrobienia, ale pokazał już, jak ważnym jest dla nas graczem w środku boiska - cieszył się Eustace. Birmingham próbowało wykupić Bielika z Derby County, ale władze "The Rams" nie chciały się na to zgodzić. Klub myśli bowiem o rychłym powrocie do Championship, a Polak miałby być liderem "Baranów" w kolejnych sezonach. Derby zgodziło się tylko na wypożyczenie. Bielik sam sobie wybrał klub, bo propozycji miał wiele. W Birmingham dobrze się czuł w 2017 r. na wypożyczeniu i to zaważyło o jego wyborze kosztem np. Watfordu, klubu dużo silniejszego, który po spadku z Premier League chce tam już za rok wrócić. Płacheta wypadł do końca września 23-latek dostał też ultimatum od selekcjonera Czesława Michniewicza, który zakomunikował Bielikowi i innym, że do Kataru nie zabierze żadnego piłkarza z trzeciego poziomu rozgrywek. Jeden Polak z Birmingham wrócił do zdrowia, za to kłopoty ma inny. Przemysław Płacheta ma problemy z piszczelem i Eustace zdradził, że na pewno nie zobaczymy skrzydłowego na boisku aż do końca września.