Całe szczęście, teraz selekcjoner ostatecznie doszedł do wniosku, że nie stać nas na pomijanie tej klasy piłkarza, co Jakub Błaszczykowski. Gdy powołania na mecz z Irlandią - dziwnym trafem - ominęły Kubę, miał on na koncie trzy mecze po kontuzji. Teraz klamka w sprawie jego wezwania zapadła, choć po innym urazie - pachwiny, "Błaszczu" nie zdążył wrócić do gry, od kilku dni trenuje z zespołem. Być może dziś wystąpi w ostatnim meczu ligowym z Werderem Brema. Trener Nawałka może się jednak kierować faktem, że teraz ma dłuższe zgrupowanie, na którym rozegramy nie tylko mecz o punkty z Gruzją (13 czerwca na Stadionie Narodowym), ale też towarzyski z Grecją - trzy dni później, na PGE Arenie w Gdańsku. Nie bez znaczenia w całej sprawie była też pewnie deklaracja, jaka padła z ust wujka i menedżera piłkarza: - Kuba zaakceptował fakt zmiany kapitana w kadrze - ogłosił w ostatnim Cafe Futbol Jerzy Brzęczek. Tak mocne i jednoznaczne stanowisko padło po raz pierwszy. Dla mnie to oczywistość, Kuba to przecież dojrzały piłkarz i nikomu awantury na kadrze by nie robił. Po słowach Brzęczka nikt nie będzie mógł szermować argumentem, że powołania omijają Kubę, bo on "mógłby siać ferment na kadrze". Choć były one absurdalne, jednak padały. Gdy Kuby zabrakło wśród wezwanych na batalię w Dublinie, kapitan Robert Lewandowski skomentował to tak: - Nie mnie oceniać powołania, to decyzja trenera. Na pewno te słowa nie pokrzepiły Błaszczykowskiego. Teraz Kuba, z ust kolegi ze wspólnych występów Borussii, a zwłaszcza w kadrze, usłyszał (za pośrednictwem "Przeglądu Sportowego"): - Kuba jest zawodnikiem, który może pomóc reprezentacji. Patrząc na to, jak bardzo potrzebujemy bocznych pomocników, Kuba może okazać się potrzebny. I brawo, tylko zgoda buduje, a mecz z Gruzją nie będzie spacerkiem. Odkąd Zbigniew Boniek i Grzegorz Lato przestali grać w piłkę, w czerwcu spacerków nie mamy. To są bardziej ciężkie maratony, w których często pokonuje nas kryzys 30. kilometra.