- Nie trafiłem z wyborem ludzi i taktyką. Winę biorę na siebie - mówił świeżo po przegranym mundialu Nawałka. Kibiców, którzy wybrali się do Wołgogradu na mecz o honor z Japonią ujął długą rozmową przed hotelem, podczas której przepraszał fanów za zawód i niepowodzenie. Wiara w duet Piszczek - Błaszczykowski nie dała efektu Nawałka i jego ludzie doszli do wniosku, że błędem było obsadzenie prawej strony w meczu z Senegalem parą Łukasz Piszczek - Jakub Błaszczykowski. Obaj piłkarze to żywe legendy polskiej piłki, czołowi piłkarze na swych pozycjach w całej historii "Biało-Czerwonych". Nie zmienia to faktu, że obu nadgryzł ząb czasu, kontuzje i trudy związane z długoletnimi występami w Bundeslidze. "Piszczu", jak i jego Borussia Dortmund mieli przeciętny sezon, zajęli dopiero czwarte miejsce w Bundeslidze. Kuba Błaszczykowski był w o tyle gorszym położeniu, że całkowicie z praktyki meczowej od listopada 2017 r. do kwietnia 2018 r. wyeliminowała go kontuzja pleców. Później grał niewiele. Adam Nawałka i jego współpracownicy mieli nadzieję, że doświadczony duet "Piszczu" - "Błaszczu" zdoła jeszcze wykrzesać z siebie na tyle dużo energii, by zabezpieczyć prawą stronę w meczu z Senegalem. Co więcej, taką wiarę i nadzieję miała chyba cała Polska. Niewielu było ludzi, którzy kontestowali miejsce w wyjściowej "jedenastce" Błaszczykowskiego. Różnica jest taka, że to na Nawałkę spada odpowiedzialność.Analiza meczu z Senegalem (1-2), jakiej dokonał sztab kadry wykazała, że manewr z Kubą się nie udał. Nasz dzielny skrzydłowy tym razem nie nadążał za rywalami, przez co Piszczek miał podwójną dawkę boiskowej roboty i nie podołał temu, co widzieliśmy przy stracie bramki na 0-1.Selekcjoner Nawałka miał świadomość posezonowego zmęczenia Piszczka, braku regularnych występów klubowych "Błaszcza", ale lektura sparingu z Chile była dla niego pozytywną przesłanką, na podstawie której, że duet z Bundesligi wytrzyma starcie z silnymi fizycznie Senegalczykami.Tak się jednak nie stało. Kuba został zdjęty po I połowie i nie wszedł już ani na minutę w pozostałych meczach MŚ. Jednym z symboli mundialu pozostanie dla nas próba nieudanego wpuszczenia go w doliczonym czasie do meczu z Japonią. Kamil Grosicki symulował nawet kontuzję, by Błaszczykowski mógł zagrać po raz 101. Sędzia jednak skończył mecz. Do Błaszczykowskiego nikt w Polsce nie będzie miał pretensji. I tak dla polskiej piłki zrobił wiele.Z kolei Łukasz Piszczek, w rozmowie z prezesem PZPN-u Zbigniewem Bońkiem, oświadczył, że na 99 procent kończy karierę reprezentacyjną. Elektryczny Thiago Cionek Sztab Nawałki, w pierwszym meczu MŚ, szukając zastępcy kontuzjowanego Kamila Glika postawił na Thiago Cionka, choć w próbie generalnej z Chile, u boku Michała Pazdana zagrał Jan Bednarek. Nawałka uznał jednak, że Cionek spisze się lepiej. Thiago nie zniósł jednak presji. Był zestresowany, źle przyjmował piłkę, nerwowo ją rozgrywał, a w finale swego występu popełnił błąd techniczny, który kosztował nas utratę bramki na 0-1. Operacja "Cionek" się nie udała i Thiago nie zagrał później ani minuty podczas MŚ. Z kolei Jan Bednarek, który miał wystąpić zamiast niego był bohaterem meczu z Japonią, strzelił dla nas zwycięskiego gola i jest jednym z trójki piłkarzy, dla których mundial nie był totalną klęską. Fałszywa teoria "Wojciech Szczęsny jest lepszy od Łukasza Fabiańskiego" Nawałkę pomyliło też wyczucie przy obsadzie bramki. Na podstawie sparingów i treningów uznał, że Wojciech Szczęsny jest lepszy od Łukasza Fabiańskiego. Nikt nie odbiera klasy i talentu bramkarzowi Juventusu. Sęk w tym, że "Fabian" miał więcej rozegranych minut w sezonie niż często pełniący rolę rezerwowego przy Gianluigim Buffonie Wojtek. Szczęsny wybiegł daleko od bramki w meczu z Senegalem, choć Jan Bednarek miał jeszcze szansę dogonienia Mbaye Nyanga. Efekt? Senegalczyk miał puściutką bramkę.Fabiański pokazał klasę w meczu z Japonią. Trzy razy uratował zespół, bronić strzały z bliska i zachował czyste konto bramkowe, zapewniając nam zwycięstwo. Zapomniany Karol Linetty Pan Adam i jego ludzie całkowicie zapomnieli o Karolu Linettym. W próbie generalnej z Chile to Karol miał stabilizować środek Orłów, razem z Grzegorzem Krychowiakiem. Owszem, Linetty czuł trudy występów w Serie A, ale po obozie w Arłamowie zapewniał, że doszedł do siebie. Sztab był innego zdania. Linetty, jako jedyny zawodnik z pola, nie zagrał ani minuty. Selekcjoner wolał postawić na Jacka Góralskiego. Zachwiana sprawiedliwość Kamil Glik, grając z naderwanym więzadłem kolana, zaliczył we Francji 4320 minut, ostatni mecz miał 19 maja. Robert Lewandowski na wszystkich frontach Bayernu rozegrał 3757 minut, sezon klubowy zakończył również 19 maja. Tylko "Lewy", obok Łukasza Piszczka, który został ojcem, dostał wolne ze zgrupowania w Juracie, jakie zaczęło się 21 maja. Potraktowanie kapitana na specjalnych warunkach zrodziło u Glika poczucie niesprawiedliwości, czemu nasz stoper dał wyraz w wywiadzie, jakiego udzielił nam po meczu z Japończykami.Przy budowie atmosfery w grupie trzeba być czujnym i zwracać uwagi na takie detale. Sam Robert pewnie zrozumiał, że jego słowa z konferencji o wyciskaniu z reprezentacji "120 procent" i braku piłkarskiej jakości, która miałaby się przeciwstawić Kolumbii są pewnie prawdziwe, ale wypowiedziane przez kapitana mogły zaboleć kolegów."Problem polegał na tym, że moje słowa zostały zinterpretowane na różny sposób. Chłopaki dostali opnie z zewnątrz. Zrobiła się afera. Po powrocie do hotelu widziałem, że coś się dzieje, dlatego od razu załatwiłem sprawę. 'Panowie, niektórzy próbują tworzyć swoje teorie i włożyć mi w usta coś, czego nie miałem na myśli. Są teraz duże emocje i będę różne interpretacje. Nie dajcie się. Słyszeliście, co w ogóle powiedziałem?'" - opowiadał Przemysławowi Rudzkiemu i Tomaszowi Włodarczykowi z "Przeglądu Sportowego" Lewandowski.Już w poniedziałek po raz pierwszy o prowadzeniu "Biało-Czerwonych" wypowie się nowy selekcjoner Jerzy Brzęczek. Bitwa z Włochami (7 września) zbliża się wielkimi krokami, więc szczególnie na początku czeka go wiele pracy. Michał Białoński