Po rozmowach z Damianem Kądziorem selekcjoner Jerzy Brzęczek i sztab szkoleniowy reprezentacji Polski podjęli decyzję, że zawodnik Eibar zostanie w Hiszpanii i przygotuje się do meczów ligowych. Dzięki temu szansę otrzymał Przemysław Płacheta, skrzydłowy Norwich City, który od kilku miesięcy z powodzeniem występuje w Championship. Jednym z największych atutów pochodzącego z Łowicza piłkarza jest szybkość, dzięki której w przeszłości mógł zrobić karierę w lekkoatletyce lub bobslejach. Kto jest szybszy od Płachety? Dodatkowe powołanie dla Płachety to niemałe zaskoczenie. Z drugiej strony w tym sezonie pomocnik Norwich zanotował w drugiej lidze angielskiej osiem meczów - choć nie zawsze grał w podstawowym składzie. 22-latek wyróżnił się jednak na tyle, że Brzęczek go docenił i zaprosił na zgrupowanie przed towarzyskim meczem z Ukrainą. Być może w czwartek Ukraińcy będą mieli okazję przekonać się o szybkości Płachety, który w ubiegłym sezonie Ekstraklasy potrafił biegać z prędkością aż 35,22 km/h! - Odkąd dołączyłem do młodzików ŁKS, zauważyłem, że nad kolegami mam pewną przewagę: dość łatwo udawało mi się ich wyprzedzać. Z czasem dotarło do mnie, że może to być mój duży atut. Dziś wiem, że szybkość to silna strona, którą lubię wykorzystywać. Dzięki moim braciom, którzy również mieli w genach szybkość, umiem ją doskonalić. Na co dzień wykorzystuję na przykład ćwiczenia, które poznałem dzięki lekkoatletyce - powiedział Płacheta w rozmowie z kanałem "Po Gwizdku" i dodał, że w karierze spotkał do tej pory zaledwie jednego szybszego od siebie zawodnika. - Timo Werner albo Lukas Klostermann, których poznałem w RB Leipzig, mieli gaz, ale najszybszy był Joe Gyau, z którym grałem w Sonnenhof. Kiedyś nawet zagrał w Borussii Dortmund. Chłop miał niesamowite odejście... Zdjęcie w bobie Na gaz w nogach Płacheta nie może jednak narzekać. W młodości wykorzystywał go nie tylko na boisku, ale także na bieżni. Jako nastolatek został nawet medalistą mistrzostw Polski dzieci! - To były tak zwane "Czwartki Lekkoatletyczne", które pełniły rolę mistrzostw kraju. Startowałem w nich, gdy chodziłem do podstawówki. Dwa razy byłem na podium: zająłem drugie i trzecie miejsca. Biegałem tam na 60 metrów. Ale przyznaję, że więcej radości dawało mi granie w piłkę - wspominał Płacheta. Kilka lat wcześniej rodzina Płachetów świętowała złoty medal młodzieżowych mistrzostw Europy, na których brat świeżo upieczonego kadrowicza triumfował w sztafecie 4x100 metrów. Co zaskakujące, łowiczanin mógł się odnaleźć także w... bobslejach. Wszystko dlatego, że Marcin Płacheta, a więc brat, właśnie w tej dyscyplinie brał udział w zimowych igrzyskach olimpijskich w Turynie w 2006 roku. - Kiedy byłem młodszy, doszło do mnie coś takiego, że chciałbym pościgać się z bratem. Ale różnica wieku między nami jest tak duża, że Marcin potrzebowałby czasu, żeby wrócić do formy. Pamiętam jednak, jak startował w Turynie. Całą rodziną tym żyliśmy. Wynik nie był najlepszy, ale sama jazda była wielkim przeżyciem - zapewnił i dodał: - Jako dzieciak pojechałem nawet do Spały, gdzie Marcin miał zgrupowanie. Obok bieżni stał bob na szynach, pozwolono mi do niego wsiąść, przejechać się... Mam nawet gdzieś pamiątkowe zdjęcie. Ale dziś za nic nie zamieniłbym murawy na lodową rynnę! "Turbo Grosik" i Płacheta "Rakieta" Teraz Płacheta będzie miał okazję, aby na zgrupowaniu reprezentacji spróbować swoich sił z Kamilem Grosickim, uznawanym za najszybszego polskiego piłkarza. Gdyby "Turbo Grosik" i Płacheta "Rakieta" znaleźli się jednocześnie na boisku, prawdopodobnie stworzyliby najszybsze skrzydła w całej Europie! - Moim celem od dawna było powalczenie o powołanie na pierwszą kadrę. To było wielkie marzenie. Wiem, że Kamil ma podobne parametry do mnie, więc fajnie będzie się z nim pościągać. Jestem ciekaw, jak będzie to wyglądało... Może już niedługo będzie szansa zagrać razem - kończy Płacheta. Całą rozmowę z Przemysławem Płachetą zobacz na kanale Sebastiana Staszewskiego "Po Gwizdku". Sebastian Staszewski, Interia