W historii polskiej klubowej piłki nikt nie może się równać z sukcesami, jakie za granicą osiągnął sędziwy trener urodzony we Lwowie zaraz po I wojnie światowej. W latach 1977-91 z powodzeniem pracował w Algierii w klubie JS Kabylie. Z drużyną z miasta Tizi Wuzu siedem razy zdobył mistrzostwo kraju, dwa razy klubowe mistrzostwo Afryki, Superpuchar Afryki i jeszcze Puchar Algierii. W klubie Kabylów, bo właśnie ta mniejszość zamieszkuje prowincję i miasto Tizi Wuzu jest wielką legendą. Jeszcze niedawno chciano go tam sprowadzić do pracy! Trenera Żywotko pytamy co sądzi o ostatnich zmianach na ławce reprezentacji Polski. - Nie wiem, co poszło nie tak na mistrzostwach świata. Chyba poprzedni selekcjoner miał za dużo złych podpowiadaczy. Na pewno nie była to ta drużyna, która z dobrej strony zaprezentowała się na mistrzostwach Europy dwa lata temu - podkreśla.Jak pójdzie teraz Jerzemu Brzęczkowi? - Trudno powiedzieć. Reprezentacja to nie klub, gdzie ma się zawodników do pracy na co dzień. Tam jest inaczej. Wiadomo, że potrzeba odpowiedniej selekcji i przede wszystkim analizy. Na każdej pozycji ma się do wyboru po kilku zawodników i w tym cała sztuka, żeby ich odpowiednio dobrać i wszystko ułożyć. To trudna praca. Mnie w Algierii, kiedy miałem tam tyle osiągnięć, też oferowano pracę z kadrą, ale nie dałem się w to wrobić. Pracując w klubie masz zawodników na co dzień i wiesz, jak grają. W reprezentacji to zupełnie inna rzecz. Piłkarze przyjeżdżają na zgrupowanie raz na jakiś czas i nie wiadomo do końca w jakiej są formie czy dyspozycji - zaznacza Żywotko, który algierską reprezentację miał prowadzić podczas mistrzostw świata w Hiszpanii w 1982 roku. Było to kilka miesięcy po tym, jak polski szkoleniowiec wywalczył z JS Kabylie (wtedy JE Tizi-Ouzou) pierwsze klubowe mistrzostw Afryki. Michał Zichlarz