Piszczek grał w kadrze przez 11 lat. Debiutował u Leo Beenhakkera, 3 lutego 2007 roku w towarzyskim meczu z Estonią. Wtedy występował jeszcze w ataku Zagłębia Lubin. Czołową postacią kadry stał się, gdy trener Lucien Favre, w Hercie Berlin przestawił go na prawą obronę. W sumie, z Białym Orłem na piersi rozegrał 65 meczów, w których zdobył trzy bramki. Piszczek grał na wielu dużych imprezach. Pierwszą było Euro 2008, ale tam wystąpił tylko w pierwszym meczu grupowym, przegranym 0-2 z Niemcami. Cztery i osiem lat później, wraz z Robertem Lewandowskim i Jakubem Błaszczykowskim, stanowił już fundament kadry. Na "polskim" Euro rozegrał wszystkie trzy mecze grupowe, a we Francji wystąpił w pięciu spotkaniach, dochodząc z drużyną do ćwierćfinału mistrzostw Europy. Jest to jego największy sukces z reprezentacją. W 2018 roku doczekał się występu na mundialu, ale nie będzie go dobrze wspominał. W meczu z Senegalem nie zagrał najlepiej i opuścił boisko po 83 minutach. Przeciwko Kolumbii rozegrał 90 minut, ale Polacy przegrali oba te spotkania, odpowiednio 1-2 i 0-3, przez co odpadli z turnieju. W wygranym 1-0 spotkaniu z Japonią, które o niczym już nie decydowało, szansę dostali inni. Po mistrzostwach świata, Piszczek podjął decyzję o zakończeniu kariery reprezentacyjnej. Nadal, z powodzeniem występuje w Bundeslidze, ale do kadry nie zamierza już wracać. Polski Związek Piłki Nożnej postanowił jednak uhonorować wybitnego reprezentanta i zgotuje mu uroczyste pożegnanie. Podopieczni Jerzego Brzęczka nie grają w najbliższym czasie meczów towarzyskich, ale zapewnili już sobie awans na Euro 2020, więc w kolejnych spotkaniach nie będą odczuwali dużej presji. Nadarzyła się więc dobra okazja na zaproszenie Piszczka. Piłkarz je przyjął i 19 listopada wystąpi w meczu ze Słowenią na PGE Narodowym. Będzie to jego ósmy mecz w eliminacjach mistrzostw Europy i zarazem 66. w biało-czerwonej koszulce. MP